Przeglądając zasoby sieci, jakiś czas temu, trafiłem na ogniwa Murata VTC7. Ogniwa które, docelowo, byłyby pewnie kolejnym flagowym ogniwem wysokoprądowym, od cenionego producenta. No właśnie, byłyby, gdyby tylko powstały dalej niż „na papierze”. Aktualnie one są jak Yeti. Wielu o nich słyszało, jacyś ludzie je ponoć widzieli (z naciskiem na ponoć), ale prawda jest zgoła inna…
Murata 18650 VT(C)7
Pokrótce, VTC to seria ogniw wysokoprądowych szczególnie cenionych za swoje właściwości. Z wersji na wersję – VTC3 / VTC4 / VTC5(A) / VTC6 – trzymają jakość. Co prawda gdzieś tam w sieci przewijały się treści o felernych seriach VTC, jednak nie ma tego za dużo, a dowodów na to w zasadzie nie ma. Jedynie sama wymiana zdań w komentarzach/na forach. Czyli coś, co może tyczyć się każdego modelu ogniwa.
Od początku. Murata faktycznie wydała model ogniwa 18650, ale oznaczony VC7, a nie VTC7. Jak dokładnie widać, jest on bez litery T, to nie błąd. Niestety, „internety” żyją swoim życiem, a wiecie jak to jest później – literówki, małe ściemy i mam sposoby na łapanie nie do końca obeznanych w temacie.
Zapraszam, przy okazji, do powiązanej tematycznie lektury, gdzie pokazuję jakie wałki robią nasi skośnoocy przyjaciele z Aliexpress by sprzedać Wam akumulator 18650, o nieco innym modelu/symbolu niż Wy byście chcieli nabyć. Przekręt z LiitoKala Lii500, znany od lat, ma się ciągle dobrze 🙂
Ogniwa 18650 z Aliexpress – sztuczki sprzedawców na wciskanie kitu
No właśnie, mamy więc model VC7, który nijak nie jest następcą serii VTC. Świadczą o tym dobitnie jego parametry.
W tabeli producenta widzimy, jak wół, że model US18650VC7 jest stworzony do dłuższego czasu pracy, a nie do dużego obciążenia, jak ma to miejsce z serią VTC (Features – power). Nie przeszkadza to jednak wielu sprzedającym podawać danych z czapy, byle tylko złapać kogoś na kupno.
Murata VC6/VC7 aka VTC7
Jadąc po bandzie, wiele sklepów wciska kit że model ten istnieje. Powiem więcej, nawet są podane jego parametry. Ci lepsi pokazują też część noty katalogowej! Najzabawniejsze że co sklep, to inne dane odnośnie tego samego ogniwa, pokazuje to tylko wolną amerykankę i brak jakiegokolwiek wstydu we wciskaniu kitu.
Przykład pierwszy
Sklep proakku.fi (Finlandia) podaje że jesteśmy na stronie ogniwa SONY VTC7. Gdyby ktoś przeoczył, jest dodatkowe podkreślenie tego modelu w tytule. Niestety, zakupów nie uda się zrobić, nasz zapał ostudzi smutna minka że towaru nie ma 🙁 (Out of stock).
I tutaj jest jeden „drobny” detal. Zauważcie proszę, że w początkowym opisie produktu (pod ceną), jest już mowa o US18650VTC6 z obciążeniem ciągłym 15A. W tagach, na samym dole, słowa kluczowe to VTC7 oraz 8A – ten drugi parametr jest odpowiedni dla VT7. Wspominanie o baterii Li-Po przemilczę.
Ale rozwińmy to nieco i zobaczcie kolejne niuanse:
- Pojemność – 3500mAh (to z modelu VC7)
- Obciążenie – 8A (to też z modelu VC7)
- Tytuł – US18650VTC7
- Opis produktu – VTC6
- Specyfikacja – US18650VTC7
Galimatias jakich mało. Pomieszanie 3 modeli w jednym opisie. Jednak nie trzeba czytać całości, już pierwszy parametr – pojemność nominalna 3620mAh, jest dziwny jak na akumulator 18650. Wielu osobom, na tym etapie, powinna zapalić się czerwona lampka w głowie. Nie wnikam nawet skąd wzięli parametry VTC7, skoro ogniwo fizycznie nie istnieje. Na dobrą sprawę, można wpisać tam co się chce, tak czy siak, będzie i tak to kłamstwo.
Przykład drugi
Sklep ukryty pod domeną billionelectronic.com poszedł nieco dalej. Na ich stronie znajdziecie ładny tytuł odnoszący się do tego konkretnego modelu „Sony VTC7 18650 Lithium-ion Battery Cell” wraz ze zrzutem ekranu noty katalogowej SONY VTC7. Skąd oni ją wzięli, tylko oni wiedzą. Nie wnikałem w nią za bardzo, ale co się rzuca w oczy to:
- Pojemność – 3500mAh zamiast wcześniejszych 3620mAh (chociaż może tam podawali pojemność maksymalną, a to jest nominalna -> nie wiem, strzelam ;))
- Niski maksymalny prąd ładowania – 1,5A
- „Wygwiazdkowane” symbole i brak informacji o powstaniu noty katalogowej – dane na samy dole, ostatnia tabela i pod nią
Powyższy wzór, dla uwiarygodnienia przedstawionych danych, jest przerobioną oryginalną notą katalogową od ogniw VTC. Dla porównania strona z bardzo starej noty katalogowej ogniwa VTC6 od SONY
Dla lepszego zobrazowania Wam sytuacji tego przekrętu – modele ogniw VTC 18650 od dawna wychodzą od marki Murata, w tym właśnie VC7. A karty katalogowe tej firmy, wyglądają kompletnie inaczej.
Przykład trzeci
Aliexpress. Przecież nie może ich zabraknąć, jeżeli chodzi o podróbki :>
I tak jak we wpisie o podróbkach ogniw 18650 na Ali, tak i tutaj odniosę się do firmy Lanzhd. Mają oni w swojej ofercie ogniwa o jakże przypadkowej nazwie VTC7. I tym razem możecie sobie wybrać „wersję ogniwa VTC7”.
Na start, zielona, bardziej sugerująca markę SONY/Murata, lecz wzór nadruku i barwa są kompletnie inne. Tutaj przyznaję, trzymają się „swojego wzoru” napisu na koszulce.
Gdyby było wam mało podobieństw do Muraty, zawsze możecie popatrzeć na specyfikację tego ogniwa i nacieszyć oczy napchaniem fałszywych słów kluczowych które wskazują na wysokoprądowy model akumulatora VTC7.
Drugim przykładem, marki Lanzhd, to model VTC7 z domieszką Samsunga 35E.
Z innego wpisu wiemy już że Lanzhd ten lubi markę Samsung, ale że tym razem „zrandkował” się z Muratą… Jak nie SONY, to Samsung. Teraz Murata… mało stabilny uczuciowo ten Lanz 🙂
Słowa kluczowe, w specyfikacji, są (jak zawsze) od każdego producenta po trochu, ale najważniejsze że wygląd napisu na ogniwach zachował „oryginalny”. Kolor koszulki, podobny do Samsunga, ale to już pewnie „przypadek”.
Przykład czwarty
Alibaba też kombinuje z VTC7, ale wyłączenie jako słowo kluczowe (pod wyszukiwarkę / SEO). Opis i dane wskazują jednoznacznie że mamy tam do zakupu SONY VTC4. Co prawda ja pokazuję tutaj to tylko w tytule, ale wierzcie mi, opis jest tam jednoznaczny.
Murata, Murata i po Muracie VTC7
Mam nadzieję że tym wpisem, dość dobitnie, uświadomiłem Wam że model ogniwa SONY/Murata VTC7 aktualnie nie istnieje. Wiele sklepów które je ma, lub miało w ofercie, to tylko ich fantazja i clickbajt na nie do końca zorientowanych w temacie. Co prawda zdjęcia nieco prostują sytuację, ale nie usprawiedliwiają takiego zachowania.
Skłamałbym twierdząc, że Ci sprzedający kłamią, oni po prostu „jadą na bezczela”. Wykorzystują słowa kluczowe nowych (?) ogniw, by sprzedać starsze modele. I aby te słowa znalazły się wyłącznie w tytule, linku i już, to pal licho. Niestety nie ma lekko, opisy produktów są, niejednokrotnie, tak skonstruowane, że nie wiadomo do końca co za model ogniwa by się kupiło.
Fakt, na upartego można się połapać co tam sprzedają (po uważniejszym wczytaniu), ale trzeba dokładnie zweryfikować opis i mieć mgliste pojęcie które oznaczenia do czego się odnoszą. A patrząc po opisach i ich konstrukcji, moim zdaniem, jest to wyłącznie łapanka nieświadomych klientów.