Powerbanki to dziś bardzo przydatna rzecz, rzekłbym że dla wielu niemal niezbędna. Poniekąd mnie to nie dziwi, w końcu żyjemy już coraz częściej w wirtualnym świecie (a szkoda) i brak energii w „urządzeniach pierwszej potrzeby” przyprawia niektórych o palpitację serca 🙂 Jednak nie tylko uzależnienie od cyfryzacji jest potrzebą posiadania zapasu energii ale przydatne jest ono chociażby przy zasilaniu lampek rowerowych w trasie, jako magazyn energii dla telefonu / nawigacji gdy wybieramy się na dłuższą wycieczkę czy, dzięki zastosowaniu odpowiednich przejściówek, możemy zasilić aparat fotograficzny na wiele dłużej niż jest to możliwe z akumulatorów oferowanych przez producenta.
Jeżeli macie trochę ogniw i chcecie zaoszczędzić grosza, możecie sami zbudować powerbank z ogniw 18650 zwracając jedynie uwagę jakie ogniwa tam wkładacie. Więcej na ten temat ogniw 18650, 21700 oraz 26650 itp. pisałem w kompendium ogniw Li-Ion. Jeżeli nie chcecie się bawić, bądź kompletnie się na tym nie znacie, to udajcie się do sklepu i kupcie co tam chcecie. Osoby chcące zaoszczędzić pewnie udadzą się na Ali gdzie można dostać takie sprzęt o wiele taniej. Tylko że cena idzie dość często w parze z jakością.
Powerbank marki X który Wam opiszę to idealny przykład jak niewiele się zmieniło w magazynach energii od dawna. Już od lat przerabiane w sieci są dyskusje o tym że tani PB z Chin to szrot i nie jest wart zawracania sobie głowy. Pisałem o tym też trochę we wpisie FAKE 18650 czyli tanie PB z Chin i jak widzę ta karuzela dalej się kręci. Już pierwsze spotkanie z dzisiejszym gościem pokazuje braki które nie powinny mieć miejsca.
- Dotarł on do mnie tylko w folii. Brak jakiegokolwiek opakowania tekturowego czy książeczki / instrukcji to pierwszy znak że coś jest nie halo. Jednak z drugiej strony to zaleta od strony ekologii – mniej śmieci. Pomijam tutaj kartonowe pudełko które było opakowaniem do transportu.
- Na obudowie próżno szukać jakikolwiek jego parametrów. Jedynie wytłoczone 30x na obudowie mówi nam tyle co nic. Może to być model, może pojemność a może jakaś twórczość producenta. Jedyna zaleta że model podany w ofercie Aliexpress jest chyba prawidłowy. Mowa o YT-177. Zawsze jakiś progres w temacie.
- Jest dziwnie wyważony. Im niżej od wyświetlacza, tym jest wyraźnie cięższy. Ja rozumiem że pod wyświetlacz może nic nie wcisnęli, jednak balans jest tutaj kompletnie nie zachowany. Nie zdziwiłbym się gdyby po środku nic nie było (ocena na ślepo, nie rozkładałem go).
Aby jednie nie wieszać na nim psów to na jego obronę powiem że :
- Obudowa jest przyjemna w dotyku i dobrze spasowana
- PB posiada diodę doświetlającą, uruchamianą dwukrotnym naciśnięciem włącznika. Jej sens, w tego typu urządzeniach, nigdy nie rozumiałem. Szczególnie w XXI wieku gdzie niemal każdy telefon ma diodę
- Ma duży i czytelny wyświetlacz
W zestawie do powerbanka otrzymujemy kabelek micro USB którego jakość jest idealnie adekwatna do ceny produktu. Krótki, namacalnie nie wzbudzający zaufania ale musze zastrzec że swoje zadania spełnia – urządzenie naładuje.
Od strony teoretycznej ten produkt jest ciekawy. Na wyświetlaczu mamy informację o stanie naładowania urządzenia, posiada kilka portów ładowania oraz 2 wyjściowe porty USB dzięki czemu możliwe jest ładowanie innych urządzeń. Lampka która jest tutaj dodatkiem stwarza dla mnie wrażenie tandety. Nie zrozumcie mnie źle, nie mam nic do dodatków w różnych urządzeniach ale jak sięgam pamięcią to właśnie owe lampeczki zrodziły się w tandetnych magazynach energii. Znajdzie się też miejsce na smycz do noszenia go na ręce (mało wygodne przy jego gabarytach). Smycz zawsze można wykorzystać do powieszenia go gdzieś – najlepiej nad śmietnikiem dla elektrośmieci. Jak spadnie to nawet szkoda wyciągać 😉
Z niewątpliwych zalet warto napomknąć że możemy go ładować aż 3 rodzajami przewodów. Do dyspozycji mamy gniazda typu :
- microUSB
- USB-C
- Lightning
Do rozładowania służą 2 porty USB – czarny i pomarańczowy. Pierwszy z nich na wyjściu dysponuje natężeniem 1A a drugi 2.1A. W praktyce to raczej bajka bo podłączając obciążenie 2.1A do portu 1A wszystko działa bez zarzutu, a na wyświetlaczu twardo widnieje napis 5V 1A – czyli informuje nas o tym do którego z gniazd podłączone jest jakieś urządzenie. Osobiście uważam że w tym momencie powinno zadziałać jakieś zabezpieczenie i odciąć zasilanie ale jest jak widać jest mało istotne i PB dalej sobie działa jakby nigdy nic.
Drugi port to też ciekawa sprawa. Teoretycznie na wyjściu ma max. 2.1A. Bez problemu uruchomiłem w nim obciążenie prądem 2.8A, a ten działał sobie w najlepsze. Przekroczyliśmy dozwolone obciążenie o 1/3, czyli już dość odczuwalnie i jakaś elektronika która nad tym czuwająca powinna odciąć zasilanie. Może i by odcięła gdyby jakaś była.
To i tak jeszcze nic, port 1A można bez problemu też obciążyć wartością 2.8A i PB śmiga… W niektórych opisach do tego modelu są informacje że oba porty mogą mieć obciążalność na poziomie 2.4A, tylko wtedy na grafikach oba gniazda mają taki sam kolor. W zasadzie patrząc tak na powyższe informacje można dojść do wniosku że kolory portów w tym modelu to jedyna różnica jaka występuje między nimi.
Wychodzi finalnie na to że to zwykłe oznaczenia a nie wydajność portu, bo jak inaczej wytłumaczyć takie kwiaty ?
Wyświetlacz który pokazuje stan naładowania / rozładowania w % oraz to czy aktualnie urządzenie jest ładowane czy rozładowywane i z którego portu (tyczy się tylko portów wyjściowych). Mając na uwadze to co napisałem chwilkę wcześniej, może tą informację traktować jedynie jako ciekawostkę.
Model który zakupiłem ma ogólnie „na papierze” świetne parametry techniczne :
- Pojemność 30000 mAh
- USB PD Fast Charging
- Quick Charge 3.0
- Pojemność 50000 mAh
- Pojemność 20000 mAh
- Pojemność 10000 mAh
i wiele innych zalet które przyjął opis produktu.
Tak, lekko się to kupy nie trzyma. W końcu każdy kto ma jakieś blade pojęcie o tym, zauważył już że nie ma wymienionej pozycji 40000 mAh i opis jest niekompletny 😉
Ogólnie moje oznaczenie tego produktu jako marki „X” nie jest przypadkowe. Nikt się pod tym produktem nie podpisuje. Druga sprawa to waga. Z nią jak z sensownym zasilaczem, nie może być mało aby było dobrze. Nie da się upchnąć dużo energii i zrobić PB lekki jak piórko, nie ma technicznie takiej możliwości. Dla zobrazowania ten cud techniki 30000 mAh vs XIAOMI 20000 mAh.
Powerbank 30000 mAh w akcji – testy
Do jego ładowania użyłem swoich przewodów które są dobrej jakości, co może nieco lekko wybieliło szybkość ładowania, ale w ocenie końcowej naprawdę nie ma to kompletnie żadnego znaczenia.
W zależności od sprzedawcy, możecie odszukać że model ten ma realną pojemność wynoszącą (po konwersji napięcia) około 22000 mAh.
Dla jasności, aby obliczyć realną pojemność powerbanku należy napięcie akumulatorów (3.7V) przemnożyć przez pojemność urządzenia i podzielić przez napięcie na porcie USB (5V). Następnie musimy odjąć straty na konwersji napięcia (średnio 15% – 20%). Dla przykładu mamy 3,7 * 30000 / 5 – 20% = 17 760 mAh powinniśmy otrzymać. Biorąc jednak poprawkę no to że mówimy o typowo Chińskim produkcie, zejdźmy do 15 000 mAh realnej pojemności i sprawdźmy jak wyliczenia teoretyczne mają się do praktyki.
Teraz zerknijcie na wykresy. Na górze z rozładowania natężeniem 1A oraz 2.1A. Na dole wynik z ładowania przez port microUSB i USB-C, port Lightning odpuściłem po zobaczeniu wyników.
Niewtajemniczonym podpowiem aby wynik przybliżonej (zmierzonej) pojemności szukali pod nazwą Capacity Record.
Zawsze więcej się „wpompuje niż wyjmie”, ale to co widzimy kompletnie nie trzyma się wyliczeń. Niby nic nowego, ale niesmak jest. Otrzymujemy 1/5 pojemności którą otrzymaliśmy po wyliczeniach i tak mocno zaniżając jej wynik początkowy. Dodam jedynie że maksymalny prąd ładowania wynosił ok. 1.5A i nie był on ograniczony jakością przewodu ani mocą zasilacza.
Podsumowanie
Nie będę ukrywać że nie jestem zaskoczony tym co zobaczyłem po testach. Kupując tanio, w wielu przypadkach kupuje się 2 razy. Ja kupiłem ten sprzęt tylko z ciekawości i chęci pokazania Wam że tanio nie znaczy dobrze, ale nie ma tego co traktować jak sztywną regułę. Skłamałbym jednak mówiąc że nie liczyłem na ciut więcej, nadzieja była chociaż na te 10000mAh.
Niestety ale takich kwiatów jak ten jest od groma. Nawet nie musicie szukać w Chinach, na lokalnych portalach też znajdziecie takie „cuda techniki”, tylko w odpowiednio wyższych cenach, ewentualnie ładniejszych opakowaniach. Czy wtedy dostajemy lepszy sprzęt ? Nie. To ciągle ten sam szrot. Nałożenie VAT-u / cła / swojej prowizji w żaden sposób nie sprawi że jego pojemność nagle się zwiększy. Te działania mają wpływ wyłącznie na cenę końcową produktu.
Z tego co obserwuję od dawna to największą bolączką jest jak zweryfikować choćby przybliżoną pojemności powerbanków. Niby nie jest to trudne, ale niewiedza wśród ludzi jest ciągle ogromna. Sam daleko takich osób nie muszę szukać. Osobiście znam nie jeden przypadek gdzie było lekkie zdziwienie po kupnie taniego powerbanku który jakoś tak mało ładował ten telefon. Mimo to osoby korzystały z niego dalej. Czyli światełko w głowie się zapaliło, ale że nie było wiadomo jak to ugryźć i zweryfikować, to używali go dalej. Najgorsze że w sprzedaży znaczna większość producentów leci w zaparte i podaje bykami pojemność akumulatora / akumulatorów zamontowanych w PB przed konwersją i bez podania pojemności po konwersji, co jest moim zdaniem wprowadzaniem konsumenta w błąd. Pomijam już wynalazki gdzie mały bank energii który ma miejsce na jedno ogniwo 18650 ma deklarowaną pojemność w okolicy 4000-5000mAh. Jak to było w jednej piosence – Bo fantazja, fantazja, bo fantazja jest od tego… Jedyny sposób aby nie trafić na minę to kupno sprawdzonych marek. Tam przynajmniej macie pewność że pojemność deklarowana jest realna i możecie w bardzo prosty sposób wyliczyć sobie ile mniej więcej energii urządzenie jest w stanie oddać.
Jeżeli sprzęty typu powerbank są Wam kompletnie obce, to warto użyć google i wpisać frazę podobną do tej : model powerbanku opinie. Zawsze to rzuci jakieś światło na sprzęt który chcecie kupić. Na pewno nie polecam bezgranicznie ufać opiniom w sieci, a przynajmniej nie z jednego miejsca. Moim zdaniem delikatne rozeznanie w temacie po 3-4 portalach czy forach jest jak najbardziej wskazane, z naciskiem na to drugie. Opinie które widzicie na Aliexpress, GearBest czy BangGood traktujcie z mega dystansem. Pierwszy z nich pokazuje komentarze które dość często są publikowane przez czytelników zaraz po otrzymaniu produktu. Wartość takiej opinii jest malutka. Jak dorzuci ktoś zdjęcia to w zasadzie tyle dobrego z tej opinii. Kolejne sklepy już od jakiegoś czasu wyjątkowo namiętnie filtrują komentarze i te mało pochlebne „przypadkiem” wcale się nie pojawiają, a nie raz nawet można spotkać się z twierdzeniami że znikają. Niestety nie wiadomo czemu 😉 Nie wierzycie mi ? Poszukajcie po tych portalach różne produkty z naprawdę dużą ilością ocen i zobaczcie jakie mają opinie a później zróbcie mały „risercz” tego produktu w sieci. Zdarzało mi się trafiać nawet na komentarze ze zdjęciami które są zamieszczone przez różne osoby, jeden komentarz po drugim, a tło zdjęć dla zakupionego produktu jest identyczne, przypadek ? Pewnie tak…
Na sam koniec powiem tylko że nasi skośnoocy bracia dalej kombinują jak mogą wciskając kit gdzie się da – byli by dobrymi szklarzami gdybyśmy mieli dalej drewniane okna 😉 Zamówiłem jeszcze 2 inne powerbanki z Aliexpress do testów, zobaczymy co one będą warte. Na dużo nie liczę, ale przynajmniej nikt mi nie powie że na podstawie jednego produktu oceniam wszystkich. I nie, nie będą to sprzęty typu Xiaomi, Baseus czy inne takie. Można rzec że uderzam w typowo Chińskie produkty.
Na sam koniec dodam że celowo nie opisywałem go zbyt dokładnie bo jak sami widzicie, jego kupno mija się kompletnie z celem…