Odzysk ogniw, a mówiąc popularniej „ogniwa z odzysku”, to temat rzeka. Mają one tylu samo zwolenników, jak i przeciwników. Odnoszę wrażenie, że z biegiem czasu przybywa (niestety?) tych drugich. Starając się być obiektywny, uważam, że nie ma co się temu dziwić. Doświadczenia praktyczne z takimi ogniwami są, w wielu przypadkach, mało przyjemne. Finansowo, o ile nie macie super „źródełka” i nabywacie je z popularnych portalów sprzedażowych, też średnio się to spina.
Ogniwa 18650 z odzysku – czemu jestem przeciwny + „kiedyś to było”
Prywatnie, już dawno temu odpuściłem zabawy z odzyskiwaniem ogniw, poprzez kupowanie zezłomowanych baterii od laptopów. Po kilku wtopach finansowych, i stracie czasu w większej ilości niż ma to jakąkolwiek rację bytu, przestałem widzieć sens w takich rozbiórkach. Nawet te dobrze rokujące „pakiety”, nie zawsze dawały zadowalające rezultaty. Jedyną zaletą, tego wszystkiego, jest bogatsze doświadczenie praktyczne w tym temacie.
Swego czasu, rozkładanie baterii laptopa, w celu pozyskania ogniw, zostało chrzczone jako darmowe ogniwa 18650. Szczerze mówiąc, tak „za darmo”, to one do końca nie były. Jak ktoś miał taką baterię, to laptopa prawdopodobnie musiał kiedyś kupić, więc kasa poszła. Jedyny przypadek, kiedy takie baterie były faktycznie darmowe, to pozyskanie ich od rodziny/znajomych. Jednak ich ilość pewnie też nie powalała, jednak darowanemu koniowi…
Tak czy siak, był to temat na topie parę lat temu. A ile filmów na YT powstało z poradami pokroju „jak pozyskać ogniwa 18650 za darmo„… Ludzie zaczęli na szerszą skalę dostrzegać, że można coś jeszcze wykrzesać z baterii, które i tak były spisane na straty. Oczywiście nie było to odkrycie Ameryki, ale zaczęło się „szersze spojrzenie” na możliwości odzysku akumulatorów 18650.
Czas mijał, a „rozbebeszanie” baterii zaczęło robić się mało ekonomiczne, patrząc z perspektywy zarobkowej dla przeciętnego Kowalskiego. Wszystko za sprawą ogniw z depakietu. Zaczęły się one pojawiać w sprzedaży w ilościach hurtowych. Większość z nich jest niby nowa, bez cykli itp., ale to bardzo dyskusyjna sprawa. Na domiar złego, depakiety „zapożyczyły sobie” słowo „nowe”, dla ogniw, które są w zasadzie używane. Ogółem temat ten jest dość obszerny i został temu poświęcony osobny wpis. Zapraszam do jego przeczytania i pozostawieniu w komentarzach swoich uwag jak Wy to widzicie.
Darmowe ogniwa 1850 – akumulatory 18650 w bateriach do laptopów
Na blogu pojawia się ostatnio pełno wpisów odnośnie ogniw, więc postanowiłem poruszyć ten stary temat, który mam wrażanie, że powrócił ostatnio „na salony”. Tak więc poświęciłem nieco funduszy (na „darmowe” ogniwa :)), by sprawdzić, jak mają się aktualnie sprawy baterii od laptopów i odzysku z nich ogniw. Przy okazji, przedstawię mniej doświadczonym fanom baterii 18650, jakie to „złote interesy” zrobicie bawiąc się w tego typu odzysk.
Ogółem, co jakiś czas publikuję jakieś zajawki, zdjęcia itp. z aktualnych testów na swoim fanpage-u i w miejscach pobocznych. Opinie, jak to z reguły bywa, są różne. Od takich co pochwalali zachowanie, po do treści w stylu:
- „przecież to wiadomo jak takie ogniwa się zachowują”
- „wiadomo, ile są warte”
- i mój ulubieniec – „przecież to każdy wie”
No tak, każdy wszystko wie. W końcu „internety” są pełne ludzi obcykanych w każdym temacie, tylko że realia i posty na forach czy grupach dyskusyjnych, ukazują kompletnie co innego.
Tym razem trafiła się też perła w wypowiedziach. Jeden z wyników moich testów, gdzie pokazuję naprawdę wysoką temperaturę ogniwa 18650 (ponad 100 stopni!), zostało skwitowane „debilizmem” z mojej strony. Mój wpis był „ku przestrodze” ale, jak widać, nie każdy to zrozumiał do końca. Chociaż rozumiem „przekaz” tego osobnika.
Niestety, jeżeli chcemy dowiedzieć się więcej na jakiś temat, niż z dostępnych treści w sieci, niejednokrotnie nie popartych w żaden sposób zdjęciami czy jakąkolwiek dokumentacją, musimy sami to zrobić.
To czy takie testy są bezpieczne, i mają sens, to już inna sprawa. W życiu wiele eksperymentów robi się na własne ryzyko. Często, i w tym przypadku, jest to podyktowane poszerzeniem swojej wiedzy o praktykę. A jak to w życiu bywa, bez ryzyka nie ma zysku. W tym przypadku zysku wiedzy. Stagnacja, nigdy, nikomu nie wyjdzie na dobre.
Baterie z laptopów – paczka testowa
Do testu zakupiłem 9 baterii od laptopów. Większość z nich to markowe sztuki, jak sami widzicie. Jedna sztuka jest nieco „ucięta” na foto, wybaczcie.
Marki ogniw jakie trafiłem to loteria, w wielu przypadkach były to akumulatory popularnych firm – SANYO, Panasonic, LG, Samsung, SONY, ale nie brakło też „egzotyki” w postaci marki ASO. I słowo egzotyka tyczy się wyłącznie mojej grupy testowej. Ogniwa ASO możecie często spotykać w pakietach różnych producentów.
Większość z nich miała napięcie powyżej 2-2,5V. Trafiło się też parę sztuk poniżej tej wartości, ale (niestety) nie brakło też sztuk całkowicie rozładowanych, do przysłowiowego zera. Trafiły się też ogniwa w stanie tak fatalnym, że odpuściłem je na starcie. W ostatecznym rozrachunku, do testów, użyłem wszystkich z jakimkolwiek napięciem.
Testowane sztuki wykazywały impedancję w granicach ~ 50-105mΩ (AC). Na mniejsze wyniki nie ma co było liczyć. Przykładowe pomiary losowo wybranych sztuk.
Na samym początku wrzuciłem je do ładowania natężeniem 2 amperów dla zerknięcia jak się mają (pomiar AC i zdjęcia był robiony później). Finalnie jednak nieco „spuściłem z tonu”. Te które pozwoliły się ładować większym natężeniem, były ładowane w ładowarce LiitoKala Lii600 natężeniem 1500mA i rozładowane 750mA. Przy słabszych sztukach, test Lii odbywał się odpowiednio 1000mA / 500mA.

Podczas tych testów, ukazały się ogniwa w kondycjach tak tragicznych, że aż szkoda gadać. Ładowały się do ~90-99% i ładowanie „stało”. Energia była pompowana w ogniwo, zamieniała się w ciepło, lecz nic dalej nie ruszało. Efekty tego były mało ciekawy z perspektywy bezpieczeństwa.
Co ciekawe, było to ogniwo marki SANYO. Na jednej z grup, gdzie umieściłem to zdjęcie, ktoś napisał komentarz, że też miał takie przypadki. I też z ogniwami SANYO. Przypadek? Ciężko powiedzieć, za mała próbka by coś konkretnego móc stwierdzić.
Niestety, pomiar temperatur przez Lii jest mocno ograniczony i kompletnie nie odwzorowuje tego co możemy zmierzyć np. kamerą termowizyjną. Jest to oczywiste i zawsze będą rozstrzały w wynikach, ale przy wyższych temperaturach różnica sięgała nawet 25-30 stopni!
O ile cyfry cyframi, tak przypadkowe złapanie w łapkę ogniwa które ma 70 stopni wg. ładowarki, a realnie przekracza 100 stopni, daje się odczuć dość boleśnie. Ja, do wyjmowania takich sztuk i przerwania procesu ładowania, pomagałem sobie rękawicą kuchenną 🙂

I na koniec, kilka „temperaturowych” wieści.
Tak, powyższe temperatury są o wiele za wysokie jak na natężenia ładowania i rozładowania, odpowiednio, 1500mA/750mA | 1000mA/500mA.
Odzyskane ogniwa 18650 i test ładowarką LiitoKala Lii600 (ładne cyfry vs rzeczywistość)
Mając na uwadze ogólny przekaz treści, zmodyfikowałem tabelę tak aby była jak najbardziej czytelna dla każdego. Dla testu „sensowności” ogniwa, przyjąłem wartość prądu 1C jako wyznacznik jakości.
Wbrew pozorom, nie jest to duża wartość. Przeciętna współczesna latarka, o sensownej wydajności, zgłasza zapotrzebowanie na takie natężenia. Ponad to, jest to KOLEJNY RAZ, gdzie udokumentuję Wam, ile są warte testy, używanych ogniw 18650, ładowarką pokroju Lii600.
Tabela, którą widzicie powyżej, to tylko z część odzyskanych ogniw. A konkretnie, jest to ta część, która jakkolwiek zaliczyła testy. Jeżeli ogniwo, w Lii600, nie osiągnęło pojemności większej niż 1000mA, odpadało. Jednak, dla zobrazowania Wam sytuacji, dodałem jedną taką sztukę. Widzicie jak słabo to wygląda.
ASO GH1G201EJ
LGEAS31865
Samsung ICR18650-26D
Sanyo UR18650FJ
Sanyo UR18650FM
SONY SE US18650GR
Wyniki, mimo wszystko, nikogo nie powinny dziwić. Testy ogniw 18650, z różnych źródeł i w różnych przedziałach czasowych, wykonywałem wcześniej. Nie zmienia się nic w tym temacie. Jest to tylko kolejne potwierdzenie, że testy ładowarką wielokanałową są bardzo niemiarodajne.
Realna pojemność, odzyskanych ogniw, jest średnia. Dla mnie, 3/4 z nich, to przysłowiowy szrot. Może posłużą mi jako pacjenci do innych testów, ale to czas pokaże.
Wiem, że są osoby co zbierają różne ogniwa i „u nich nic się nie marnuje”, jak to gdzieś czytałem/słyszałem na YT, ale ja do takich nie należę. Jeżeli się nie mylę, to stwierdzenie o nie marnowaniu akumulatorów 18650, tyczyło się osób, które budują powerwall-e czy jakieś małe pakiety zasilania, ale głowy nie dam.
Odzyskując baterie 18650, z różnych pakietów, wielu pewnie liczy na coś sensownego w środku, z opcjonalnym „dodatkiem” jakiejś felernej sztuki, czy dwóch, które „położyły” taki pakiet. Jak jednak pokazuje praktyka, to nie jest popularny scenariusz. A przynajmniej w moim przypadku.
Opłacalność odzyskiwania ogniw 18650 z baterii laptopa. Przeliczenia kosztów, zysków, strat oraz ocena potencjalnej konkurencji
Koszty i wstępne zyski
Przeciętna bateria do laptopa kosztuje 5 zł, niech w każdej z nich jest zawsze 6 ogniw 18650. Każdą taką baterię trzeba:
- Rozebrać
- Ogniwa rozłączyć, odciąć blaszki, przewody itp.
- Bieguny zeszlifować
- OPCJONALNIE wymienić koszulkę
- Sprawdzić pojemność
Powiedzmy, że macie fart, i każde ogniwo będzie miało wartość, minimum, 1000mAh, a kilka z nich nawet i lepiej (przy prądzie 1C). Za ile sprzedacie takie ogniwo? 1 zł – 1,5 zł. Dla tych sztuk, co mają wartość w okolicy 2000mAh uzyskacie, w porywach, 2 zł.
Konkurencja
Dla zobrazowania sytuacji odzyskiwania baterii z laptopów, w celach dalszej odsprzedaży, porównanie z ofertami ogniw w sieci. Nie robiłem żadnych selekcji wstępnych, wziąłem do porównania 3 oferty, które mi wpadły w oko (te oferty pojawiły się w lipcu 2023r.):
Pierwsze ogłoszenie – Ogniwo 18650 LG MJ1 o sprawdzonej pojemności z przedziału 2530 do 2846mAh – pomiar przy rozładowaniu natężeniem 3A do 2,5V (co sugeruje sprzęt inny niż ładowarki wielokanałowe – dopisek Diodek) za 4 zł + wysyłka. Dodam od siebie, dla przypomnienia, że pojemność typowa tego ogniwa to 3500mAh, a minimalna 3400mAh.
Drugie ogłoszenie – Samsung INR 18650-35E (depakiet, brak danych o pomiarach) 8 zł.
I trzecie… (to ogłoszenie dotyczy depakietów)
Czwarte…
Za to na allegro, losowe ogniwo 18650, o pojemności 1000-3000mAh to koszt 3 zł. Gdzie do zakupu jest dodawany paragon/FV i sprzedający ponosi dodatkowo (pomijając przychód) koszt wystawienia produktu i prowizji od sprzedaży. Tak więc policzcie sobie, na ile jest wyceniany takiej jakości akumulator, skoro jest z niego jakiś tam zysk, a ile opłat i roboty jest przy nim.
Swoją drogą, ciekawe czym był dokonany pomiar, ale na więcej niż Lii/XTAR/OPUS itp. bym nie liczył. Pomiary pojedynczych sztuk, w jakimś lepszym sprzęcie, pewnie się nie kalkulują przy masowej sprzedaży, patrząc na finalną cenę produktu. A jeżeli mam rację, to niech ktoś będzie chciał użyć takie ogniwa do obciążenia ich natężeniem 2-3A… To się dopiero ktoś zdziwi, z czasu pracy, zasilanego urządzenia.
I jeszcze nieco historii z allegro 😉
Zyski i starty
Tak więc, z jednej baterii od laptopa, mamy 1-5 zł zarobku, zależnie co nam się trafi. To nasz zysk za robotę, która będzie trwała 15 minut + kilka godzin testów! I mówię tutaj o jednej baterii. Wiadomo, że będzie nieco lepszy przelicznik korzyści jak weźmiecie się za rozbieranie większej ilości sztuk, pozyskacie takie baterie w cenie złomu i/lub macie więcej ładowarek do testów.
Przy ewentualnym zysku, pomijam już możliwe trafienie baterii, z której odzysk ogniw 18650 nie będzie możliwy. Przykładowo, trafią Wam się same uszkodzone sztuki bądź w takim stanie, będzie większość z nich. Nie liczę też, w ogólnym rozrachunku, kosztu prądu, zakupu/eksploatacji urządzenia do testów i Waszego czasu, który musicie poświęcić na to wszystko.
I jeszcze drobny detal, którego nie brałem pod uwagę – ogniwa, które pozyskacie to będzie mix różnych marek, o losowej pojemności i wydajności prądowej, przez co, dodatkowo, odpadną Wam potencjalni kupując chcący dokonać zakupów kilku(nastu) takich samych ogniw o możliwie zbliżonych parametrach.
Widziałem oferty sprzedaży baterii od laptopa których ogłoszenie miało, mniej więcej, treść sugerującą, że ich zakup, „to okazja”. Dzięki takiej ofercie „odzyskamy akumulatory 18650 o wiele większej wartości niż jest warta bateria”.
Ale chwila, skoro to taka „okazja”, to czemu on sam tego nie robi? Nie odbierzcie mnie źle, ale jak ktoś ma sprawdzony sposób na biznes, i wie, że można z tego wyciągnąć sensowny pieniądz, to marna szansa na dzielenie się tym pomysłem z innymi. Byznes is Byznes.
Ryzyk Fizyk
Można nieco koloryzować rzeczywistość i wystawiać ogniwa z informacją o pojemności jedynie wskazanej przez Lii, jednak jest to ruletka. Aktualnie jest o wiele większa szansa, że traficie na kogoś kto przetestuje taki akumulator większą wartością natężenia i zgrzyt gotowy. Jeżeli jest to na portalu, gdzie można wystawić opinię, ryzyko negatywnego komentarza jest bardzo prawdopodobne.
Na grupach, przy ofertach sprzedaży ogniw 18650, zauważyłem, że dość namiętnie padają (dość trafne) pytania o:
- Pojemność przy obciążeniu 1C bądź 3-5 amperów
- Rezystancja wewnętrzna / Impedancja
Te 2 informacje, a nawet jedna z nich, wielu wystarczy, aby Wam „podziękować” za te produkty. I nie ma co się im dziwić.
Podsumowanie
Jeżeli, mimo wszystko, macie ochotę podjąć się ryzyka takiej inwestycji i kieruje Wami chęć jakiegoś zarobku, proszę bardzo. Ja opisałem swój przykład i dałem Wam podwaliny czemu odpuściłem takie zabiegi.
Gdyby okazało się, że macie opcję pozyskania ogniw z baterii od laptopa czy innych pakietów, za darmo, to też proponuję spróbować. Nawet jeżeli efekt odzysku będzie fatalny, to przynajmniej nabędziecie jakieś doświadczenie praktyczne i może powiększycie swoją kolekcję ogniw 18650.
Witaj. Super artykół. Akumulatorki 18650 niesą Ci obce więc pozwolę sobie zadać 2 pytania: 1:akumulatorek wg specyfikacji ma np.3000mAh, czy ta pojemność jest od max 4,2v do min 2,7v czy też od 4,2v do zera V.
2. Chciałbym wymienić na nowe akumulatorki w odkurzaczu Bosch, gdyz już wyłącza sie po 3 min. W ofertach są akumulatorki z zabezpieczeniem i bez. Jakie zastosować?
Cześć,
1 – Jaki to konkretnie akumulator? Model podaj, bo na ślepo stawiałbym 2,5V jako dolną granicę. 18650 NIE WOLNO rozładowywać poniżej 2,5V, polecam poczytać https://diodek.pl/kompendium-wiedzy-o-akumulatorach-li-ion-18650/
2 – Znając życie, będziesz potrzebował zwykłe ogniwa, najlepiej zbliżone parametrami do obecnych, na ten temat też pisałem 🙂 https://diodek.pl/dedykowane-ogniwa-18650-czyli-jak-rebrandy-rewrapy-zastapic-zwyklym-akumulatorem-18650-21700-poglad-na-sytuacje/
Albo tanio, albo dobrze
Masz rację, jednak ciężko wielu to przetłumaczyć 😉
Fajnie że już wróciłeś z wpisami. Będziesz teraz tylko na ogniwach 18650 operował z tematami czy wróci kiedyś wątek latarek?
Jest czas, są wpisy 🙂 Latarki to temat historyczny, może czasem coś się pojawi, ale na pewno nie będą to tematy pojawiające się tak często jak kiedyś.