1.7 C
Łódź
czwartek, 14 listopada, 2024
Strona głównaAkumulatoryDedykowane ogniwa 18650 - czyli jak rebrandy/rewrapy zastąpić zwykłym akumulatorem 18650/21700 -...

Dedykowane ogniwa 18650 – czyli jak rebrandy/rewrapy zastąpić zwykłym akumulatorem 18650/21700 – pogląd na sytuację

Wiele firm, kompletnie niezwiązanych z branżą zasilania, ma w swojej ofercie ogniwa 18650 czy 20700/21700 – są to tzw. rebrandy / rewrapy. Takie zasilania są, dość często, uzupełnieniem portfolio jakiegoś producenta. W końcu oferując produkty które zasila się ogniwami, warto „stworzyć” coś swojego. Jedną z cech tego typu akumulatorów jest to, że bywają dość specyficzne. Mogą Wam się trafić modele, które będzie łatwo zamienić na coś markowego – Sony, LG, Samsung itp. Ale nie braknie sytuacji, gdzie zobaczycie produkty zmodyfikowane tak nielogicznie, że ból głowy macie gwarantowany.

 

Dedykowane ogniwa 18650

Wiele mniejszych czy większych firm (głównie z Chin), tworzy baterie 18650 o różnych specyfikacjach do późniejszego użytku w masowych produkcjach np. bateriach do elektronarzędzi. Nie rzadko występują one w dość szerokim zakresem użytkowym (różne pojemności i wytrzymałość na obciążenia), dzięki czemu mają większe pole manewru by zaproponować je swoim potencjalnym zleceniodawcom i skonstruować ofertę niemal szytą na miarę.

Później wystarczy już wyprodukować konkretną ilość ogniw, „ubrać” wg. zaleceń kontrahenta i akumulatorki już lecą w świat jako produkt firmy XYZ.

akumulatory 18650 w bateriach do elektronarzędzi (1)
Ogniwa Parkside (Lidl) źródło: elektroda.pl

Wybór ogniwa i jego parametrów (oraz koszulki) to tylko część z opcji jakie oferują takie firmy. Do wyboru możecie mieć:

  • Płaski biegun dodatni
  • Wystający biegun dodatni
  • Dodaną elektronikę zabezpieczającą (okrągłą bądź podłużną)
  • Dodany port USB do ładownia

I co tam Wam się jeszcze zamarzy. Płacisz – wymagasz.

Taki zabieg nie ogranicza się zresztą tylko do ogniw. Rebrandowanie gotowych już „Chińskich myśli technicznych” jest znane od dawna. Kiedyś firma Pentagram miała smartphone oznaczony modelem MONSTER, będący, de facto, INNOS D10 po małych zmianach (miałem go, to była cegła :D). Odkurzacz Kanwod SuperWash 2000 W jest wyjątkowo podobny do Riwall Pro 2000 W. Chociaż cena między nimi to przepaść, ale nie wnikam skąd to jest. Głośnik MANTA MMS10 to nic innego jak BSZHI Bluetooth Speaker. Prox NAOS wyjątkowo przypomina tanią lampkę za 5 zł.

Przykładów można mnożyć w ilości sięgające pewnie setki tysięcy modeli (w skali świata), i to z wielu branż. Jest to popularna praktyka i pewnie będzie jeszcze długo z nami. Zasada jest w zasadzie prosta – wchodzicie na Alibabę, polujecie na to co Was interesuje, dogadujecie się na logo, instrukcje itp. i macie „własny produkt”.

Nie zawsze jednak są to klony 1:1. Pomijam tutaj kolor obudowy, logo czy inne detale, gdzie jakoś, chociaż minimalnie, trzeba się odróżnić od wersji fabrycznej i pokazać innym, że to „nasz” produkt. Bywają przypadki, że resellerzy zmienią nieco oprogramowanie (telefony), nieraz jakieś części w środku podmienią na lepsze np. akumulator (przynajmniej na papierze).

 

Rebrandowane (rewrap) ogniwa 18650 – kilka wcieleń jednego produktu

Przykłady akumulatorów rebrandowanych przedstawiam Wam niżej. To oczywiście ogólniki, lista takich produktów jest dużo, dużo większa. Skupiam się jednak na firmach z którymi możecie mieć najczęściej styczność.

  • Armytec
  • Fenix
  • Ledlenser
  • Olight
  • Astrolux
  • ROFIS
  • Lezyne
  • Boruit
  • Nitecore
  • Newell
  • Superbeam
  • Hohm (HΩ)
  • Prox
  • LiitoKala
  • Dyson (20700, ale potrzebny mi ten model do przykładu :))

Cechą wspólną, ogniw rebrandowanych, jest BRAK noty katalogowej z danymi nt. rozładowania ich różnym obciążeniem. Tzn. że o akumulatorze wiemy tyle, co napisał sprzedawca i udostępnił producent. Nic więcej. Można pytać sprzedawców o konkretne parametry, ale marna szansa, że je dostaniecie. Czasami jakimiś cząstkowymi informacjami się podzielą, ale nie liczyłbym na dużo. Oznaczałoby to niemal „podłożenie się” i ujawnienie co za produkt siedzi pod koszulką.

Niby można było by drążyć parametry testami, porównywać krzywe rozładowania i dojść do jakiegoś wniosku, ale takie dochodzenie jest nie warte zachodu. Ilość pracy jest nieporównywalnie większa niż korzyść płynąca z rozwikłania tej zagadki.

Światełko w tunelu i sromotna klęska

Nie zawsze jednak każdy wszystko ukrywa. Nielicznym wyjątkiem była marka ASO i ich ogniwa 18650 montowane w bateriach laptopów (zamienniki oryginałów) przez firmę Lenoge. Te akumulatory to, w gruncie rzeczy, były modele ogniw od Samsunga, jedynie w innej koszulce.

Niestety nie wiem, czy to ogniwa klasy A czy B, ale tego się nie dowiemy. I bym się wcale nad tym nie zastanawiał, gdyby nie fakt, że firma produkująca zamienniki baterii do laptopów, „wrzuca” rebrandowane ogniwa do swoich produktów.

Jaki jest sens podmieniania koszulek, skoro chwalą się jakiej firmy są akumulatory? Tak, doszukuję się tutaj drugiego dna, ale marna szansa, że je znajdę.

ogniwa aso 18650 ogniwa Samsung baterie do laptopow lenoge

I wszystko było fajnie, producent baterii otwarcie przyznaje co siedzi w środku, duży plus. Niestety, nie obyło się bez wpadek. I to konkretnych. Na forum secondlifestorage.com można odszukać wątek, gdzie pod koszulką ogniwa Samsung 26A „siedziała” komórka ASO.

Ogniwo „zdradziło się” fatalnym zafoliowaniem oryginalnego ogniwa ASO. I jak tutaj wierzyć w opisy sprzedawców?

Ta sytuacja rzuca też nieco cienia na przechwałki o ogniwach Samsunga montowanych w bateriach. Pytania nasuwają się różne:

  • Czy faktycznie były tam montowane ogniwa w koszulce ASO, ale fizycznie były to ogniwa Samsunga?
  • Jeżeli był tam Samsung, to jakiej klasy?
  • Może montowane „Samsungi” to faktycznie ogniwa ASO, ale „zmodyfikowane na Samsunga”, jak na powyższych zdjęciach

Nie ukrywam, nie szukałem za bardzo powiązań do tego wątku. Jest to stara sprawa, pochodzi z innego kraju a i zamienniki tej marki (LENOGE) nie są u nas szczególnie popularne, więc sprawa mogła przejść bokiem.

Jest tam też wątek o Ebay i fałszywych ogniwach 18650 marki Panasonic. Niewtajemniczonym w temacie powiem tylko, że trafienie oryginałów na EBay, jest tak samo prawdopodobne jak na Ali. Tam podróbka goni podróbkę.

Moim zdaniem, w bezpośrednim starciu, przewagą Aliexpress jest sprawniej działający „sąd rozstrzygający” różne spory, nie zawsze jednak rozstrzygający je korzystanie dla nas, ale to wszystko trzeba pewnie patrzeć przez konkretny przypadek. Cwaniactwo ludzi też pewnie ma swoje 3 grosze w to, że jest teraz tak a nie inaczej. Wiecie, dali palec a zachłanni łapali całą rękę.

Na korzyść EBay-a można zaliczyć jego ilość produktów i fakt, że czasem można odszukać rzeczy, które próżno szukać gdzieś indziej. Coś za coś.

 

Zabawa w Inspektora Gadżeta

Wracając do tematu – niemal nigdy nie wiemy w 100% z jakiej fabryki pochodzi konkretne rebrandowane ogniwo, jakie ma „fabryczne” parametry ładowania, rozładowania itp. W najlepszym wypadku mamy podany jedynie jego model (docelowy, nie pierwotny) oraz jaką ma pojemność deklarowaną.

Od biedy, pojemność można zweryfikować rozładowując akumulator prądem o wartości 0,2C. Zgodnie z wymogami, taki (nowy) akumulator, powinien bez problemu osiągnąć wartość deklarowaną na etykiecie.

Nieco gorzej jest określić maksymalne obciążenie. Opcjonalnie można sprawdzić sprzęt do jakiego jest dodawany/polecany ten akumulator i wtedy, MOCNO ORIENTACYJNIE, określić jego maksymalny prąd rozładowania.

Posiadając już dane nt. rozładowania i pojemności ogniwa, przy określonym prądzie rozładowania, możemy pokusić się o sprawdzenie wykresów ogniw w sieci modeli o tej samej pojemności. Następnie trzeba je porównać ze sobą, szukając jakiś wspólnych wartości. Oczywiście to mocno ogólne porównanie a czas poświęcony na szukania będzie, dość często, więcej wart niż korzyść z odzyskanych ogniw. Dodatkową kłodą pod nogi są baterie od elektronarzędzi z Chin czy jakieś ogniwa (rewrapy) sprzedawców mających duże ambicje. Tam koszulka przyjmie wszystko.

Można też iść drogą „na chłopski rozum”, ale tutaj może być różnie. Dwa przykłady:

  1. Ogniwo marki PROX. Jest ono skierowane, docelowo, zapewne do lampek rowerowych z ich oferty. Jak przeglądałem ich portfolio, nie są to jakieś „halogeny” oparte na diodach Cree XHP, mega mocnych sterownikach itp. Podejrzewam więc że prąd rozładowania nie będzie tam duży i myślę, że ich ogniwo ma maksymalny prąd rozładowania na poziomie ~3 amperów. Tym tokiem rozumowania, nie warto ryzykować i używania go w e-papierosach itp., gdzie zalecane są ogniwa o wartościach 15-20A i wyżej.*
  2. Ogniwo 20700, nie 18650, ale chodzi o ogół. Tutaj pod lupę idzie marka DYSON. Jak wielu z Was wie, to popularny producent przenośnych odkurzaczy o dużej mocy. Idąc drogą dedukcji – gdybym kupił ich ogniwa to byłbym bardziej przekonany, że są one wysokoprądowe niż wcześniejszy PROX. A to z racji oferowanych przez nich produktów. Przeszukując zasoby sieci, można jednak odszukać dane tego modelu – INR-20700A ma maksymalny prąd rozładowania 35A.
ogniwo INR20700 Dyson secondlifestorage.com
źródło: secondlifestorage.com

I nie traktujcie powyższych treści jako jakiś wyznacznik. Fakt, że firma produkująca wysokowydajne urządzenia będzie mieć ogniwa wydajniejsze i odwrotnie nie jest żadnym uzasadnieniem. To tylko teoretyzowanie. Możliwe jest, że ogniwo marki PROX wytrzyma wyższe wartości obciążenia, niż opisywałem wcześniej, ale idąc drogą dedukcji, i nie znając dokładnej specyfikacji produktu, lepiej dmuchać na zimne. Ogółem jak nie wiecie jakie parametry ma ogniwo, lepiej go nie używajcie do większych obciążeń. Dla własnego bezpieczeństwa.

Jeżeli czujecie się na siłach, to musicie wpiąć się w obwód z multimetrem i zmierzyć jaki jest pobór z ogniwa. Taki pomiar da Wam najlepszy wynik, jednak tutaj trzeba mieć jakąś podstawową wiedzę jak to zrobić oraz względny multimetr. Przy małych natężeniach i słabych przewodach, wyniki będą przekłamane. Czemu, co i jak, macie w tym oraz tym filmie.

 

Rebrand rebrandowi nie równy

Życie było by zbyt łatwe, gdyby rebrand kończył się na zmianie koszulki. Niektóre firmy, idąc niejako na przekór klientom (czytaj: w trosce o ich bezpieczeństwo), stosuje takie modyfikacje ogniw 18650, że przeciętny Kowalski na pewno odpuści nierówną walkę dostosowania jakiegoś akumulatora 18650 do niektórych lampek, gdy zobaczy, ile pracy go czeka przy takiej modyfikacji.

Enfitnix NAVI – wzór upierdliwości

I nie chodzi o wystający plus czy ogniwo z zabezpieczeniem przed nadmiernym rozładowaniem, którego nie ma fabrycznie 90% ogniw 18650, a które można łatwo dodać. Tym hitem jest ich akumulator SW18650-34MP. Jest on dodawany do lampek rowerowych np. Navi800 (ew. Navi500). A czym on się on charakteryzuje? Niczym specjalnym, poza faktem, że biegun dodatni i ujemny jest po tej samej stronie ogniwa. Projektanci tego produktu naprawdę zaszaleli.

Moim zdaniem, pod koszulką „puszczone” są blaszki od jednego do drugiego bieguna z odpowiednimi izolatorami i „przykrywką”. Nie miałem jednak styczności z tym akumulatorem, aby móc go rozebrać, i są to tylko przypuszczenia. Musicie jednak przyznać, że wizja budowania takiego potworka we własnym warsztacie przerośnie niejednego rowerzystę.

Tylko co zrobić jak będziemy mieli taką lampkę (np. dostaniemy w prezencie) i nie mamy zdolności manualnych czy sprzętu, a potrzebujemy jakieś ogniwa na zapas w trasę? Siłą rzeczy zostaniemy zmuszeni do kupna dedykowanego rozwiązania. Na Allegro ogniwo 18650 do Navi800 jest dostępne za 69 zł. Zaletą, w tym przypadku, jest jego pojemność – 3250-3350mAh. Ładowanie odbywa się przez port USB w lampce więc nie jest źle.

Gdybyście jednak mieli więcej akumulatorów, i szykowali się w trasę, to najłatwiej będzie użyć zewnętrznej ładowarki Enfitnix NAVI. Oczywiście też dedykowanej. Tylko ~ 9 dolarów (~ 38 zł) na Aliexpress. Nieco drożej i o wiele szybciej, kupicie ją lokalnie. Dodam tylko że, owa ładowarka ma „aż” jeden slot do ładowania. Modelu na więcej ogniw nie widziałem. Ach te „zamknięte” konstrukcje – żyć i wyć.

Jestem pewien, że takie posunięcie w perspektywie długofalowej to był strzał w stopę i na bank odbił się na sprzedaży oświetlenia rowerowego wśród fanów dwóch kółek. Producent chciał się nieco uniezależnić i zarobić dodatkową kasę na ogniwach. Podejrzewam jednak, że obyło się to kosztem ilości sprzedanych lampek. Nawet w sieci model ten nie jest za często polecany, a w jego miejsce sugerowane są modele z wymiennymi ogniwami czy zintegrowanym akumulatorem (de facto, ta lampka ma opcję ładowania), będących niejednokrotnie zwykłym ogniwem 18650 / 21700 ze zgrzanymi blaszkami. Na pociechę dodam, że lampka ta jest ceniona wśród rowerzystów.

I nie odbierzecie tego jak anty reklamę, to oświetlenie to naprawdę fajna pozycja dla rowerzystów jednak, jeżeli planujecie dłuższe trasy to musicie nieco więcej kasy wydać na awaryjne zasilanie niż w przypadku choćby takiego Lumintopa B01.

Gdyby jednak Wasze wypady nie były tak długie i nie przeszkadza Wam specjalistyczny tryb zasilania (bo wystarczy Wam 1 ogniwo dodawane do lampki), to można rozważyć tą serię lampek jak prezent, dla kogoś lub siebie 🙂

Latarka Slyde King

Nie tak dawno miałem komentarz pod kompendium 18650 odnośnie ogniwa bardzo podobnego do powyższego. Tyczył się on akumulatora do zasilania latarek Slyde King a jego model to NEBO-6434BAT.

NEBO-6434BAT

Pytający szukał jakiegoś zamiennika do tej latarki, gdyż oryginały nie były już dostępne. Poradziłem mu sprawdzić ogniwo od Enfitnix NAVI, ale czy zdało egzamin, nie wiem. Na pierwszy rzut oka są bardzo podobne do siebie.

Tak na marginesie, zobaczcie, że na zdjęciu w okolicy żółtej naklejki widać coś na wzór blaszki łączącej bieguny o której wspominałem wcześniej.

 

SPARE (lampki rowerowe i zasilanie)

Podobnym rozwiązaniem może „pochwalić się” firma Spare. W ich ofercie znajdziemy podobny twór zmodyfikowanego ogniwa 18650. Do wyboru mamy pojemność od 2200mAh do 3350mAh a cena takiego akumulatorka oscyluje od 20 do 32$. Dla nas, Polaków, to jednak mało popularna marka. Jej głównym rynkiem zbytu jest USA, tak więc nie zdziwiłbym się, gdyby mało kto kojarzył markę.

Ogniwo 18650 do lampki Spare
budgetlightforum.com

 

OLIGHT

Kolejnym nieco zmodyfikowanym ogniwem 18650 jest produkt marki OLIGHT. Niestety nie jestem pewien czy na górze jest jednocześnie „plus” i „minus”, więc podaję go jedynie jako opcję / ciekawostkę.

 

Zasilanie lampki rowerowej z powerbanku jako słaba alternatywa

Wiele osób od dawna magluje temat jak przejść w klasycznych lampkach rowerowych na zasilanie z USB (czytaj: z powerbanku). Część ludzi dostrzega szansę w podłączeniu się pod gniazdo ładowania jako tańszą alternatywę dla powyższych specjalistycznych ogniw i/lub dość pokaźnego zwiększenia czasu pracy swojego oświetlenia. Ciężko nie przyznać racji, że coś w tym jest. Tym bardziej że temat ten jest namiętnie maglowany i wraca jak bumerang, w moim przypadku przy recenzji Lumintop B01.

Pomysł takiego podłączenia wydaje się być ok, ale pamiętajcie – porty USB (porty ładowania) w lampkach rowerowych NIE SĄ stworzone do zasilania ciągłego w trasie. Jeżdżąc w ten sposób narażacie lampkę na wstrząsy, które prędzej czy później uszkodzą gniazdo ładowania. I pół biedy jak szlag trafi tylko wtyk portu USB, gorzej jak za nim „pójdzie” sterownik. W wielu przypadkach jego wymiana jest niemal niemożliwa bądź nieopłacalna, z racji bardzo trudnej dostępności części zamiennych czy „dawców”.

Do ciągłego zasilania oświetlenia najczęściej stosuje się złącze DC, odporność na uszkodzenia mechaniczne ma bardzo duże, w przeciwieństwie do portów USB.

 

Lampki rowerowe z ogniwami Litowo-jonowymi polimerowymi

Nasi bracia zza wielkiej wody nie raz pokazali, że są pomysłowi. Stąd też do zasilania lampek, czy innych produktów, używają ogniw Li-Ion polimer. No cóż, nie do końca to się zgadza, choćby przez ich wygląd.

Li-Ion vs Li-po
źródło: waareeess.com

W większości przypadków znajdziecie tam zwykłe Li-Ion 18650/21700 a nie ogniwa polimerowe. Wynika to z faktu, że 18650 są o wiele tańsze niż Li-Po a wciskaniu ich w obudowę nawet nie wspomnę. W sieci widziałem ogłoszenie firmy tworzącej ogniwa Li-Po w różnych kształtach, ale oni pewnie operują na zamówienia konkretnych korpo a nie lampek rowerowych za 50-150 zł.

A nasi bracia co mają do stracenia, pisząc bzdety? Nic. Papier wszystko przyjmie. I tak pewnie 90-95% kupujących nie zweryfikuje tego a osoby, które będą się awanturować o to, dostaną informację, że jak nie pasuje, to odeślij. I sprawa się zamknie. A odsetek osób, które będą dosadniej weryfikować co w lampce siedzi to pewnie przysłowiowy margines błędu. I „byznes” się kręci.

Wracając jednak do sedna tej części wpisu – w wielu, wielu lampkach rowerowych ze zintegrowanym zasilaniem są dobrze znane nam ogniwa które używacie na co dzień. Nie dajcie sobie wmówić, że akumulator jest „zintegrowany permanentnie” i jego podmiana jest niemożliwa bądź nieopłacalna.

Jeżeli lampka nie jest celowo poklejona w cały świat, to podmiana akumulatora będzie naprawdę prostą sprawą. W wielu przypadkach wystarczy mieć jakiś zestaw wkrętaków oraz najprostszą lutownicę. Analogicznie możecie zrobić z tanimi Chińskimi lampkami, czy innymi urządzeniami, gdzie włożone akumulatory to smutny żart dzięki czemu zwiększy się ich czas pracy a stary sprzęt dostanie nowe życie.

Niekiedy bywa tak że odkręcenie śrubek w lampce rowerowej spowoduje, że ogniwo niemal samo Wam wypadnie. Tak jest z Sofirn BS01. W sieci znalazłem informację o tym, że ogniwo nie ma kompletnie żadnych blaszek, nie jest lutowane nigdzie a zostało jedynie włożone i przykręcone.

Uprzedzając ew. pytania, to oświetlenie jest ładowane z portu USB-C. Co prawda wymiana akumulatora w trasie i zabawa z wkrętami to słaba opcja, szczególnie w ciemnościach, ale dla tych co pokonują dłuższe dystanse, może być to świetna sprawa.

 

Dedykowane ogniwa 18650 a zapisy w gwarancji

Nierzadkim widokiem są zapiski w kartach produktu, gwarancji itp. odnoszące się do używania wyłącznie oryginalnych akcesoriów zamiennych pod rygorem unieważnienia gwarancji. O ile w przypadku telefonów czy jakiś droższych sprzętów, które mają konkretne rozwiązania, to jestem w stanie to zrozumieć, ale zasilanie ogniwami? Dyskusyjna sprawa.

Czasami takie opisy są mniej poważne, i jest to coś w stylu: „Do zasilania naszego urządzenia zalecamy używanie wyłącznie ogniw XYZ (tutaj wstawcie model ogniwa wydany przez producenta tego urządzenia). I ma to pewne uzasadnienie. Najczęściej, w przypadku latarek, chodzi o to, aby później nie było reklamacji, że zakupiony sprzęt „zniszczy” Wam ogniwa. Wytłumaczę to na przykładzie.

Dzisiejsze „świecidełka” mają dużą moc i są często wyposażone w sterowniki które regulują moc świecenia bądź dysponują opcją świecenia różnymi kombinacjami np. S.O.S.. Niektóre z nich nie mają, niestety, zabezpieczenia przed nadmiernym rozładowaniem ogniwa bądź działa ono wyłącznie na nieco wyższych trybach. I tak np. świecąc trybem MOON (dioda, dosłownie ledwo się świeci) można niechcący rozładować akumulator do przysłowiowego zera. Na tak małym natężeniu, zabezpieczenie w latarce może nie zadziałać. W przypadku ogniw z zabezpieczeniem (które oferuje producent sprzętu), po przekroczeniu pewnego progu napięcia, jego elektronika powinna odciąć możliwość zasilania, aby „uratować” ogniwo przez spadkiem napięcia do progu krytycznego bądź rozładowania do przysłowiowego zera.

Szczęściem w nieszczęściu, jest możliwość odratowania ogniwa które ma 0V z powodu nadmiernego rozładowania. Szansa na jego reanimację, o ile jest możliwie szybka a nie robimy to po kilku miesiącach, jest ogromna. W znacznej większości przypadków sprowadza się zabieg jedynie do wrzucania go w ładowarkę z taką opcją bądź podładowania niewielkim natężeniem przez niedługi czas. Jeżeli zapomnicie o takim ogniwie, to po długim czasie też jest duża szansa na jego „wybudzenie”, jednak odbędzie się to kosztem jego pojemności. Ile dokładnie stracicie? Tego nie wie nikt. Za dużo czynników na to wpływa i nie istnieje żaden wzór, aby chociaż pobieżnie, to obliczyć.

A wracając do głównego pytania, najczęstszym przypadkiem, z którym się spotykałem, było szukanie zamienników zasilania dla swoich latarek. Z reguły do podmiany były ogniwa 18650 z zabezpieczeniem (protected). Zamiast tych z zaleceń producenta, osoby te najczęściej wybierały zabezpieczone ogniwo 18650 Keeppower. Ma ono dużą pojemność i dobry stosunek ceny do jakości patrząc na fakt, że jest to ogniwo z zabezpieczeniem. A w porównaniu do niejednego „oryginału”, kosztuje ponad połowę mniej.

Skoro takie zabezpieczone ogniwo jest o połowę tańsze, to czy jest tak samo dobre? I tak, i nie. Jednak % na „nie”, jest bardzo mały. Ja to widzę tak:

  • Tak, jest to tak samo dobry produkt jak oryginał, gdyż w środku (jako zasilanie/przechowywanie energii) siedzi markowe ogniwo, bodaj Panasonic (to ten co współpracuje z Teslą)
  • Nie, gdyż nie wiem jakiej jakości jest obwód ochronny zastosowany w Keeppowerze w stosunku do oryginału. Uważam jednak, że nie ma między nimi aż takiej różnicy (o ile jakakolwiek jest, poza koszulką), aby warto było płacić niemal 2x tyle za praktycznie ten sam produkt

Patrząc na to z nieco innej perspektywy, zgodnie z prawem, sprzedawca nie może Wam podważyć gwarancji z tytułu używania zamiennika. Dla przykładu, sprzedawcy tonerów (zamienników) najczęściej zasłaniają się Dyrektywą Rady 93/13/EWG z dnia 5 kwietnia 1993 r. o sprawie nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich (z późniejszymi zmianami). Oczywiście temat jest mocno ogólny i dyskusyjny, gdyż zależy od konkretnego przypadku i tego co Wam padnie. W sieci roi się od bzdurnych podważań gwarancji z racji stosowania zamiennika. Niestety, jak to w sieci bywa, wiele wątków jest rozpoczętych i nie zakończonych. To czy tam pisana jest sama prawda, też nie wiadomo. Tak czy siak, w przypadku jakiegokolwiek zgrzytu ze sprzedawcą, polecam zasięgnąć opinii UOKiK-u.

 

Akumulatorowa eko ściema

Jak na ironię, od lat mamy parcie na bycie eko. Co prawda od dłuższego czasu mówi się, że UE „wymusi” możliwości napraw sprzętu we własnym zakresie bądź w serwisach nie należących do producenta, ale odnoszę wrażenie, że realia są (i będą dalej) nieco inne. A tak szczerze pisząc, to wyjdzie z tego figa z makiem w stosunku do tego „Eldorado” które miało by być. Wystarczy, że oryginalne części będą kosztowały krocie, a zamienniki nie zawsze będą dostępne. I „po zawodach”.

Jednym z dobrych przykładów, produkcji elektrośmieci, są baterie od elektronarzędzi. Urządzeń zasilanych takimi akumulatorami przybywa. Dochodzą nowe marki/rebrandy, starsze i słabsze modele „ewoluują” z mocą i baterie mają zwiększone napięcia 12V -> 18V -> 20V -> 40V -> 60V -> 80V czy pojemności 2Ah -> 12Ah. Podane napięcia czy pojemności nie tyczą się jednej konkretnej marki i wspominam tutaj o POJEDYNCZYM produkcie. Nie biorę pod uwagę urządzeń zasilanych dwoma akumulatorami. Tak dla przykładu, akumulatory mające napięcia do 40V do 80V, w momencie publikacji tego wpisu, ma chyba wyłącznie marka GreenWorks. 12Ah znajdziecie w produktach marki Ryobi czy Milwaukee, ale to wyłącznie informacyjnie.

Od dawna główną awarią, w ich przypadku, są ogniwa 18650/21700 znajdujące się w środku. Z reguły pada 1-2 sztuki i pakiet ” rozjeżdża się”, elektronika wykrywa błąd i nie pozwala ładować takiej baterii.

W celu przedłużenia żywotności takiej baterii wymienia się, najlepiej, cały pakiet, podłączając go do obecnej tam elektroniki, aby bateria dalej służyła. Podmiana ogniw to niejednokrotnie wydatek 1/4 – 1/3 ceny nowego akumulatora a zabieg wymiany pakietu może wykonać niemal każdy posiadający jakieś podstawowe zdolności manualne. Mając na uwadze kupno zgrzanego już pakietu.

I wszystko było by fajnie, gdyby producenci nie kombinowali i nie ustawiali możliwości blokowania się elektroniki w takich bateriach. Jak czytam, „obchodzi się to” poprzez podmianę BMS-ów, ale opłacalność kupienia nowej elektroniki (zamiennika oczywiście) i dodania nowego pakietu staje się niejednokrotnie nieopłacalna i siłą rzeczy skazani jesteśmy na zakup oryginału. I tak koło się zamyka. Od biedy, odzyskamy z takiej baterii kilka ogniw i obudowę które możemy sprzedać, ale nie o takie zyski przecież nam chodziło.

Czasami, w ramach oszczędności, można kombinować z zamiennikami dla niektórych modeli baterii. Są marki mają te same baterie co inni producenci. I tak, kupując akumulator do wkrętarki X okazuje się, że będzie on też kompatybilny z marką Y. Czasami wystarczy też dokupić wydrukowany adapter na drukarce 3D aby np. bateria od Parkside pasowała do narzędzi marki Milwaukee.

 

Podsumowanie

Resumując – akumulatory 18650/21700 to ogniwa uniwersalne. Dobierając zamienniki należy zwrócić uwagę na ich wydajność i pojemność. Niekiedy dochodzi kwestia zabezpieczenia ich PCB. Koszulka na takich akumulatorach może mieć różne napisy, jednak fizycznie to dalej klasyczne ogniwo jakie znamy.

To, że czasami producenci nieco utrudnią przerobienie zwykłych 18650 do zasilania ich urządzeń, nie oznacza, że mamy ogłosić kapitulację. Nie ma rzeczy niemożliwych do zrobienia. Trzeba jedynie uwzględnić opłacalność dłubania w stosunku do poświęconego czasu czy naszego zaplecza i możliwości technicznych. W końcu co innego dodać wystający biegun, a co innego ekwilibrystyka z ogniwem do lampki rowerowej NAVI.

Jeżeli jednak dalej macie z tym problem, komentarze są Wasze 🙂

* W międzyczasie, gdy pisałem ten artkuł i miałem już treść o PROX-ie, wysłałem wiadomość do importera ich produktów. Zapytałem o wydajność (maksymalnego ciągłego obciążenie) dla ich ogniwa 18650 2600mAh i dostałem odpowiedź. Nie myliłem się, to ogniwo ma maksymalną wydajność 1300mA (1,3A). To bardzo słaby wynik i potwierdza moją tezę. Jednak, skoro taki produkt powstał z ramienia firmy, to zapewne bez problemu wystarcza on do zasilania urządzeń importowanych/produkowanych przez tą firmę. W przeciwnym wypadku, uważam, że napisaliby o tym, że ogniwo XX nadaje się wyłączenie do modeli lampek YY.

Diodek
Diodek
czyli Michał. Fan dwóch kółek, chociaż częściej siedzi w czterech. Prywatnie dłubie przy komputerach i rozwiązuje problemy tych co klikają, ale nie tam gdzie trzeba. Fan światełek Convoy (co widać po starszych wpisach na blogu), lecz czas pozmieniał priorytety.
Powiązane wpisy

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Popularne wpisy

Komentowane wpisy