Ogniwa z depakietu/demontażu to najtańsza i chyba najpopularniejsza, forma zakupu akumulatorów Li-Ion 18650 w sieci. Najczęściej wybierane są te z Allegro czy OLX z racji „bezpieczeństwa” zakupu i darmowej dostawy. Z tą darmową dostawą to różnie bywa, szczególnie przy zakupach na większą skalę, ale to inny temat.
Niestety, stan fizyczny akumulatorów z depakietu jest, niejednokrotnie, dyskusyjny. Ciężko też jednoznacznie stwierdzić, czy mamy styczność z produktem nowym (czytaj bez cykli) czy używanym. Jedyne co, to możemy się sugerować napięciem początkowym. W końcu marna szansa, aby sprzedającym chciało się bawić w ładowanie/rozładowanie ogniw do napięcia przechowywania z racji ekonomiczności tego rozwiązania.
Aby była jasność, dla mnie NOWY akumulator = bez śladu jakiegokolwiek użycia. Jeżeli coś ma ślady po zgrzewach, było gdzieś montowane, to siłą rzeczy, nie jest nowe. Bo jeżeli takie ogniwa byśmy faktycznie mogli nazywać nowe, to jak mamy określić akumulatory fabrycznie nowe, nigdy nie zgrzewane itp.? Ultranowe? 🙂 Taka nomenklatura już się przyjęła i nie ma co z tym walczyć. Niech będzie napisane jedno, a my i tak wiemy drugie.
Jeżeli jakieś definicje są Wam obce, zapraszam pierw do lektury, w której znajdziecie najważniejsze informacje odnośnie ogniw Li-ion 18650. Wpis jest aktualizowany, więc znajdziecie tam często najświeższe informacje
Kompendium wiedzy o akumulatorach Li-Ion – 18650 i nie tylko – update 02.2024
Gdybyście chcieli kupić ogniwa z demontażu baterii laptopowych, akumulatorów elektronarzędzi itp. czyli już używanych pakietów, zapraszam tym bardziej do powyższego wpisu. Macie tam przykłady, gdzie obalam mit, że ładowarka Lii500, Lii600, OPUS BT-3100, czy inne takie, jako sensowne źródło do testów takich ogniw.
- Co to są ogniwa z depakietu?
- Testowanie ogniw z depakietu – metody pomiarów
- Testy organoleptyczne / pierwsze wrażenia / testy rozładowania, czyli testy właściwe
- EVE INR18650-33V
- K-TECH INR18650P
- LG DBM361865 (LG M36)
- LG INR18650M26
- LG INR18650MJ1
- TERRAE INR18650 30E
- Panasonic NCR18650BD
- Samsung ICR18650-22P
- Samsung INR18650-25R
- Samsung INR18650-29E
- Samsung INR18650-30Q
- Samsung INR18650-35E
- SONY US18650NC1
- SONY US18650V3
- SONY US18650VTC3
- SONY US18650VTC4
- SONY US18650VTC5A
- Spadek napięcia w niedługim czasie
- Podsumowanie
Co to są ogniwa z depakietu?
Są to, najczęściej, akumulatory stosunkowo nowe, które zostały zgrzane w jakiś pakiet, lecz podczas testów nie przeszły ostatecznych kontroli i finalnie został taki pakiet rozebrany. Czemu nie dali ponownie tych ogniw do innych pakietów? Ponoć rozchodzi się o to, że punkty zgrzewu uszkodziły nieco biegun ogniwa i jego idealne wyszlifowanie, by zapewnić jak najlepszy styk, jest niemożliwe. Są też inne teorie, ale prawdę znają jedynie Ci, którzy sprzedają takie pakiety w dalszy obieg.
Nas, czyli skupujących takie akumulatory, mało kiedy to interesuje, gdyż, w większości przypadków, liczy się cena końcowa. A ta, bywa naprawdę różna, zależnie od sprzedającego i platformy. Niestety, jak to bywa w przypadku sklepów on-line, stan ze zdjęcia potrafi różnić się od tego co dostaniemy fizycznie.
Wbrew pozorom, stan fizyczny ogniw to ważna sprawa. Uszkodzona koszulka może być naprawdę dużym problemem. Na ogniwie, „po długości”, jest biegun ujemny. Jeżeli przypadkiem zewrzecie oba bieguny, nieszczęście gotowe. W przypadku szybkiej reakcji pojawi się, co góra, iskra bądź duże ciepło, ale nie zawsze można mieć tyle szczęścia.
Testowanie ogniw z depakietu – moja metoda testowa
Testy wykonam na większości natężeń (i do deklarowanego napięcia) w nocie katalogowej konkretnego ogniwa. Czemu na większości, a nie na każdej? Gdyż nie ma to sensu. Kupując ogniwa z depakietu, kupujemy ruletkę jakościową i pomiar ich, na małym natężeniu, uważam za stratę czasu. Tak więc, do tego testu, przyjąłem najmniejsze sensowne natężenie = 1A. Przy dobrym ogniwie, różnica w pojemności 1A vs 0,2C, będzie minimalna. Gdy na teście 1A, ogniwo nie osiągnie zbliżonej wartości, do minimalnej deklarowanej w nocie katalogowej, to już nie jest dobrze. W końcu wciąż mówimy o nowych ogniwach (teoretycznie).
Jeżeli w nocie nie ma żadnych testów, a wskazana jest minimalna i typowa pojemność ogniwa, robię testy wg. własnego „widzimisie”, czyli testuję ogniwo najpopularniejszymi obciążeniami z którymi możecie spotkać się w sieci. W zależności czy mam styczność z ogniwem wysokoprądowym, czy nie, testów będzie więcej bądź mniej. Czasem dodam też kilka słów od siebie.
Pomiar impedancji, zgodnie z notami, powinien być wykonany po naładowaniu zgodnym ze specyfikacją producenta. Ja pomiary robiłem od razu przy odpakowaniu ogniw z paczek. Wielu sprzedawców tak sprawdza ogniwa i jakoś nikt z tego powodu nie robi rabanu. Jednak Was o tym uprzedzam, by później nie było jakiegoś „ale”. Niemniej jednak, jeżeli ogniwo będzie w ogólnej fatalnej kondycji, wyjdzie to od razu. Tego typu pomiar wykonałem miernikiem RC3563, będący bardzo popularnym produktem i używanym nie tylko przez amatorów i hobbystów. Dodam, że wynik pomiaru (czy jest ok, czy nie), odnosi się wyłącznie do szybkiego porównania wartości podanej przez urządzenia do tej z datasheet-ów.
Testy były wykonane w domu, w temperaturze wahającej się między 20 – 30 stopni Celsjusza, z racji skoków temperatury na zewnątrz i rozłożenia pomiarów w czasie. Natężenie ładowania każdego ogniwa to zawsze 1A. W zależności od testu, ogniwa do pomiarów trafiały nie później niż 2-3 h po naładowaniu.
Testy zostały wykonane sztucznym obciążeniem ZKETECH EBC-A40L. To naprawdę świetne urządzenie jak planujecie większe prądy rozładowania. Dla mniej wymagających, idealnie sprawdzi się EBC-A20 bądź bardzo popularne sztuczne obciążenie 150W, występujące także pod symbolem DL24 marki ATORCH.
Do testów zamówiłem łącznie 23 sztuki ogniw Li-Ion, lecz część z nich została zwrócona. Były ku temu dwa główne powody:
- Napięcie w okolicy 2V (+/- 20%)
- Duże prawdopodobieństwo podrobionego/zużytego ogniwa – LiitoKala Lii600 wskazywała ~ 30-50% deklarowanej (minimalnej) pojemności. A jeżeli taki szybki test pokazuje tak niską pojemność, to jest źle
O ile drugi przypadek pokazuje ogniwa „do wywalenia” bez gadania, tak pierwsze mogłem próbować uratować, ale nie podjąłem się tego. I zrobiłem to celowo. W końcu był to zakup ogniw nowych wg. opisu, a tu taki kwiat.
W testowanych ogniwach bywa, że występują małe korozje, a bodaj dwa z nich, są z uszkodzeniem mechanicznym bieguna dodatniego. Zdecydowałem się jednak je zostawić do testów, niech będą swoistym przykładem co w trawie piszczy. Tym sposobem selekcji, zostało mi 17 sztuk akumulatorów.
Trafiały się też małe niezgodności, np. Samsung 30Q czy 35E, oznaczone były jako używane / przepakowane, lecz z treści opisu wynikało, że oferta dotyczyła nowych sztuk. Tak więc czytając pełny opis sprzedającego, on sam sobie zaprzeczał. Pewnie większość opisu była kopiuj-wklej z innych ofert i stąd to zamieszanie. Przyznaję jednak otwarcie – nie drążyłem tematu. To nie ma i tak sensu. Jakie mam zdanie do łączenia słów „nowe” oraz „depakiet”, napisałem wcześniej.
Czasami umieszczam więcej testów niż „przewiduje nota”. Zrobiłem je dodatkowo i traktujcie je jako ciekawostkę. Z oczywistych powodów, nie uwzględniam ich w tabeli porównawczej, jeżeli takowa wystąpi. Na różnice w pomiarach, konkretniej obciążeniach, rzędu 50mA, przymknijcie nieco oko. W ostatecznym rozrachunku duża różnica i tak by nie była w wyniku.
Pomiary procentowe w tabelach odnoszą się do wartości minimalnych, czyli do minimalnej pojemności ogniwa wg. not katalogowych.
Testy organoleptyczne / pierwsze wrażenia / testy rozładowania
Stan koszulki – średni. Widać uszkodzenia, które mogą mieć wpływ na bezpieczeństwo. Ślady po zgrzewach usunięte dość intensywnie, co szczególnie widać na biegunie dodatnim. Napięcie minimalnie niższe niż deklarowane. Impedancja zgodna z notą – ≤ 30mΩ.
Deklaracje pokrywają się z praktyką na niedużym obciążeniu. Przy prądzie 3C widać, że ogniwo osiąga minimalną deklarowaną pojemność niemal na styk.
Napięci nieco niższe niż powinno być, ale do 3,5V, powiedzmy, że jest znośnie. Widoczne ślady po sklejaniu w pakiet oraz podkładka izolująca którą warto odkleić. Koszulka bez większych mankamentów. Zgrzewy usunięte względnie, ale ogromnym minusem są ślady korozji które widać na biegunie dodatnim. To nie wróży dobrego przechowywania. Nowe to ogniwo na pewno nie jest.
Do rozładowania prądem 1C, pojemność deklarowana (2500mAh) jest utrzymana. Przy 2C już jest nieco gorzej, ale dalej to bardzo dobry wynik. Wyższe wartości już nie są takie różowe, ale nie powinno to nikogo dziwić.
Pierwsze co rzuca się w oczy to wyjątkowo duże napięcia jak na nowe ogniwo, ponad 4V. To ogniwo było na bank używane. Kolejnym ogromnym mankamentem jest nieco wgnieciony biegun dodatni. Porażka. Koszulka przy biegunie dość mocno popękana, chyba osoba szlifująca dokonała tych uszkodzeń, jednak to tylko domysły.
To ogniwo jest ogółem ciekawą sztuką – LG M36T ma opisywaną pojemność, i to w niemal każdym sklepie, 3600mAh. W nocie katalogowej mamy oznaczenie 0,3C = 1000mA. Idąc matematycznym tokiem i korzystając z proporcji, 1C= 3333mAh. Ale taką teorię można podważyć. Więc idźmy innym torem, w katalogu mamy pojemność wyrażoną w watogodzinach w wartości minimum i maksimum. Są to, odpowiednio, 12,1Wh i 12,5Wh. Przeliczając Wh na mAh mamy 3333mAh dla pojemności minimalnej i 3443mAh dla pojemności maksymalnej. Nic nie wskazuje na 3600mAh tak rozdmuchane po sieci. Nawet w testach, dla rozładowania 0,2C, ogniwo to nie osiąga praktycznie nigdzie 3500mAh, a gdzie dopiero 3600mAh o których każdy tak wspomina. Ciekawe, nie? Ot taka mała moja dygresja.
Impedancja i napięcie w normie. Stan fizyczny bez zarzut. Widoczne są małe uszkodzenia, ale koszulka nie wymaga naprawy.
Do prądu 1C pojemność deklarowana jest w zasadzie utrzymana, powyżej już mamy odpowiednio mniej.
Napięcie ok, impedancja też. Uszkodzeń mechanicznych nie widać, no może mały „zadzior” koło zgrzewów na biegunie dodatnim, ale nie ma co popadać w skrajność. Stan naprawdę bardzo dobry jak na depakiet.
Przy rozładowaniu 1A osiąga nieco powyżej pojemności minimalnej, 1C już niestety do niej „nie dobija”.
Napięcie i impedancja ok. Uszkodzenia widoczne, nie jest tragicznie, szkoda tylko, że przy tak niefartownym miejscu jak okolice bieguna, ciężkie miejsce do „podklejenia”. Uszkodzenia zgrzewów tragiczne. Widać zdecydowanie za dużą siłę użytą do tego celu. Na biegunie ujemnym można dojrzeć małe przypalenie.
Wyniki testów bardzo dobre. Ogniwa nawet nieco lepsze niż deklaruje producent. Takie podejście cieszy. Marka TeeraE nie jest u nas za bardzo znana, ale powoli się to zmienia od jakiegoś czasu. Zobaczymy, czy przetrze szlak, aby być jedną z tych najlepszych.
Nowe ogniwo, a napięcie powyżej 4V, ciekawie. I tak oto można kupić ogniwa „nowe” i „bez cykli” 😉 Stan koszulki średni, duże uszkodzenia po długości, wynikające ewidentnie z uszkodzeń mechanicznych. Szlify usunięte na szybko.
Pojemność nieco odstaje od danych z karty katalogowej, ale tragedii nie ma.
Impedancja ok, tylko napięcie bliskie 4V nie sugeruje zbytnio „nowości” tego ogniwa. Uszkodzenia na koszulce do przeżycia, jednak ślady korozji na biegunie dodatnim, na koszulce, nie są dobrą oznaką.
Napięcie, impedancja oraz koszulka w dobrej formie. Boli nieco za mocne usuwanie zgrzewów, co szczególnie widać na biegunie dodatnim. Dwa nacięcia na koszulce też dobrze nie wróżą.
Co do nacięć, mają one później swoje konsekwencje. Przy testach rozładowania, na dużym natężeniu, koszulka „pękła” w tym miejscu, co klasyfikuje ją do wymiany.
Jeżeli przyjrzycie się nacięciu, na ogniwie widać drobny ślad po nożu, bądź czymś bardzo ostrym.
Dobrze było do momentu największego obciążenia. Tam ogniwo poniosło już odczuwalną porażkę.
Napięcie kolejny raz nieco za wysokie jak na nie używany produkt. Koszulka i impedancja w normie. O ile nieco „poszarpany plus” jest do przeżycia, tak wgłębienia „na minusie” już nie.
Wyniki ponad normę, ale ponad normę dlatego że nota odnosi się do minimalnej pojemności (2750mAh). Gdyby przyjąć pojemność typową, wyniki są już nieznacznie lepsze niż deklarowane.
Impedancja ździebko za wysoka a napięcie za niskie, ot taki mały rozjazd. Szlify też nieco za mocne, przez co mamy wgłębienia na biegunach, ale za to koszulka bez zarzutów. Na dokładkę, na biegunie ujemnym widać już miało ślady korozji, co dobrą wiadomością nie jest.
Im wyższy pobór prądu, tym wykres mocniej odbiega od tego co przedstawia wykres w nocie katalogowej. Przy największym obciążeniu, 20 amperów, różnica względem dokumentów sięga aż 500mAh.
Impedancja ok, napięcie też może być. Koszulka bez zarzutów. Szlif jedynie za mocny.
Wyniki nieco niższe niż przewiduje nota, ale „błędy” są na granicy poniżej 1%. Minimalnym wyjątkiem jest test na obciążeniu 2C, ale mieści się w tym przedziale niemal na styk.
Napięcie i impedancja ok, chociaż to ogniwo jest swego rodzaju ewenementem. Trafiło do mnie zamawiane jako depakiet, lecz nie ma śladu po jakimkolwiek zgrzewie. Stan igła. Pomyłka przy pakowaniu?
Za wysoka impedancja i bardzo wysokie napięcie. Ewidentnie ogniwo ma jakieś cykle pracy. Stan koszulki ok, szlify jedynie za mocne.
Napięcie i impedancja ok. Nieco niepokoi biegun dodatni, na którym widać mały efekt zwarcia. Koszulka mocno czymś poplamiona, ale nie ma to wpływu na pracę, jedynie cierpią względy estetyczne.
Napięcie z impedancją w normie. Koszulka bez zastrzeżeń, ale szlify wcale nie ruszone. Zerwana taśma niklowa i tyle. Podczas ładowania były problemy, trzeba było samemu przeszlifować nieco bieguny.
Napięcie nieco za niskie, impedancja ok, ale zgrzewy, jak wcześniej, kompletnie nie ruszone. Trzeba poprawiać. Koszulka bez zastrzeżeń.
Spadek napięcia w niedługim czasie
Jeżeli byście brali pod uwagę ogniwa z depakietu do budowy jakiegoś większego magazynu danych, zrobiłem dodatkowo mały test. Polegał on na naładowaniu ogniw natężeniem 1A i odłożeniu ich na tydzień. Początkowe napięcia wahają się w okolicach 4,22 – 4,24V. Wyniki w tabeli pokazują model ogniwa i jego napięcie wyrażone w woltach.
Nie przedstawiałem napięcia początkowego, gdyż chodzi wyłącznie o przedstawienie wartości poglądowych.
Tylko połowa akumulatorów zachowała napięcie = 4,2V, bądź była bardzo blisko tej granicy. Ten test (dodatkowo) pokazuje dość wyraźnie, że stan wielu ogniw określanych jako nowe, jest nieco naciągany.
Podsumowanie
Grzechy główne ogniw z depakietu
Jak przedstawiają się ogniwa z depakietu, macie właśnie małe demo. Najczęstszym „grzechem” jest napięcie początkowe. Wskazuje ono, że ogniwa jednak miały jakieś cykle. Bo jak inaczej wytłumaczyć napięcie powyżej 3.7V? Cudów nie ma, same się nie podładują. Jest to niepodważalny dowód, że te ogniwa na pewno nie są bezcyklowe. To że nikt w praktyce nie zauważy straty tych cykli, da się wyciąć. Jednak nie czarujmy się, nikt nie będzie zadowolony kupując coś nowego, a gdy towar dociera, okazuje się jednak, że w 100% nowy to on nie jest.
Drugi popularny problem to zgrzewy, a w zasadzie ich szlifowanie. W większości przypadków są wykonane względnie starannie, ale uważam, że nie ma co tutaj wieszać psów na sprzedających. Mamy czasy jakie mamy, każdy chce dużo i tanio. Idąc po kosztach, praca musi być wykonywana szybciej, co niesie za sobą pewne konsekwencje w postaci mniejszej staranności. Gdyby sprzedawcy bawili się ze szlifowaniem, cena roboczogodziny za taką pracę by wzrosła, co miałoby pewnie też jakieś przełożenie na cenę końcową produktu. Jak będzie drogo, ludzie nie kupią. I tak koło się zamyka.
Ktoś powie – mogliby przecież sprzedawać niezeszlifowane akumulatory. Niby tak, ale teraz trzeba jakiegoś sprzętu i nieco zdolności manualnej do zeszlifowania ich we własnym zakresie. Chociaż uważam, że na takie ogniwa, nie będzie zbytnio popytu. Jednak zwróćcie proszę uwagę na to, że za głębokie szlify doprowadzą do problemu jakim jest późniejsze zgrzanie ogniw w pakiet. Tak więc kupując ogniwa z depakietu, w celu stworzenia nowego pakietu, jest obarczone pewnym ryzykiem. Tym większym, im większy pakiet robicie. Dlatego przy takich zakupach, zawsze miejcie jakiś zapas kilku ogniw, zamiast kupować ilościowo na styk. W zasadzie i tak powinniście postąpić w ten sposób przy budowach pakietów Li-Ion (mieć więcej ogniw niż potrzebujecie).
W przypadku zmasakrowanych ogniw, a konkretnie ich „ubrań”, nie głupie było by dodawanie koszulek do paczki na zapas/podmiankę, z opcjonalnym izolatorem. Jego dodanie było by podyktowane oczywiście stanem aktualnie wysyłanych ogniwa. Niestety, i to rozwiązanie ma też wady – nie każdy umie podmienić koszulkę i generuje dodatkowe koszty dla sprzedających. Chociaż, nie dalej jak 2-3 lata wstecz, jakieś koszulki były z reguły dodawane do depakietów. Jak widać czasy nieco się zmieniły albo ja trafiam na takich sprzedających. Od każdego sprzedawcy ogniw nie brałem, więc nie wiem czy jeszcze ktoś to praktykuje.
Innym rozwiązaniem problemu jest podmiana (przez sprzedawców) uszkodzonych koszulek. Niestety i tutaj będą tego konsekwencje. Największą z nich to wątpliwości kupujących co do zakupionego modelu ogniwa. Osoby kompletnie zielone by pewnie jakoś to przyjęły, ale ktoś ma pojęcie jak dokładnie wygląda zamawiane ogniwo, po otrzymaniu takiego „zamiennika”, zrobiłby raban/reklamację/wystawił komentarz negatywny itp. Specjalnie nie ma co się dziwić na takie zachowania, nikt nie lubi kupować kota w worku. I tak znów koło się zamyka.
Trzeci problem to korozja. Pojawia się dość często na ogniwach, które miały styczność z dużą wilgocią. Czasami nieszczelne ogniwo może wyglądać jak po ze śladami rdzy, ale nie jest i to dobrym znakiem.
Do czego najlepiej nadają się ogniwa z depakietu?
Najpewniejszym są urządzenia niewymagające budowy pakietów, tj. niektóre latarki, jakieś zabawki czy zasilanie drobnych urządzeń np. szczoteczek do zębów. Od biedy, na podmiankę ogniw w bateriach do urządzeń zasilanych akumulatorami pokroju PARKSIDE, RYOBI itp. Jak ktoś chce wskrzesić aku po kosztach, to chyba najlepsze rozwiązanie.
Przy odbudowie/regeneracji pakietów, miejcie na uwadze wgłębienia na biegunach czy upływ napięcia o których wspomniałem. W zależności od zasobów finansowych, jeżeli macie możliwość nieco nagiąć budżet, naprawdę zastanowiłbym się nad czymś nowym, jeżeli nie macie pewnego źródła. Ale… kto nie ryzykuje, ten nie wygrywa (czytaj – nie oszczędza większej ilości gotówki niż przy zakupie depakietów) :). To jest jednak wyłącznie moje zdanie, decyzja finalna należy zawsze do Was.
Ogniwa z depakietu – to kupować czy nie?
Starając się być obiektywnym, uważam, że wszystko zależy od konkretnej sztuki dostawy/demontowanego pakietu/osoby zajmującej się przygotowaniem ogniw na sprzedaż. Czyli wszystko zależy od tego, na co nie mamy wpływu. Sami widzieliście zdjęcia. Jedne ogniwa malina, inne średnie. Upływ energii to też loteria. Ogółem kondycja, jak na nowe akumulatory, dość dyskusyjna. Jak by tego było mało, nnogość sprzedających też nie ułatwia sprawy.
Czy w związku z powyższym, warto rezygnować z zakupu ogniw z depakietu? Nie. Te testy pokazują wyłącznie mały przykład z czym możecie mieć styczność w praktyce. Słowo klucz – możecie, nie musicie.
W przypadku gdy zasilacie jakieś urządzenie wyłącznie jednym ogniwem, np. latarki, a chcecie mieć też kilka ogniw na zapas, takie rozwiązanie może być wręcz zbawienne z racji ceny do jakości. Budowa pakietów do narzędzi jest obarczona większym ryzykiem, ale nie jest niewykonalna. Niejedna osoba budowała na depakietach baterię do e-bikeów i jest ok.
Wracając jeszcze na chwilę do testów. Najgorsze w nich jest to, że nawet kupując nawet 1000 sztuk ogniw z depakietu, ich test będzie, moim zdaniem, dalej średnio wiarygodny. Jest za duża ilość źródeł takich baterii, stan fizyczny bliżej nieznany przy każdej dostawie, a co za tym idzie, ich stan dalej będzie czystą loterią. Szczęściem w nieszczęściu jest możliwość zwrotu takich ogniw w ciągu 14 dni, zgodnie z obowiązującym prawem.
I na koniec pytanie, które pewnie pojawi się nie jednej osobie czytającej ten wpis – to gdzie kupić dobre ogniwa z depakietu? Tego niestety nie wiem. Jak pisałem, wielu sprzedających, komentarze w cały świat i bądź człowieku mądry… Sam nie raz się naciąłem i oddałem zakup. Jak mam kupować ogniwa stare czy w tragicznej kondycji, a oferta jak wół ma napisane o akumulatorach nowych, sprawnych itp., to z czym do ludzi? Najlepsze, że robiłem zwroty w sklepach, gdzie już wcześniej kupowałem 18650, i było ok. To tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że wszystko zależy od dostawy sklepu/pracowników sprawdzających. Proponuję więc samemu przetestować sklepy i wyrobić sobie opinię, pamiętając o ewentualnej możliwości zwrotu zakupu, gdyby coś było nie po Waszej myśli.
Mam nadzieję, że ten wpis nieco Wam przybliżył temat ogniw z depakietów – czym są i z czym możecie mieć styczność. Testy ogniw Li-Ion na blogu jeszcze się pojawią w innych formach, więc zapraszam do obserwacji. W razie pytań, komentarze są do Waszej dyspozycji.
Hej jakie polecicie ogniwo 21700 do latarki rowerowej lumintop b01 ? 🙂 tak do max 50zl 🙂
Cześć. Podejrzewam że masz SMART-a więc dorzuć kilka złotych i kup 2 sztuki SAMSUNGA, będą na podmiankę gdy jedno padnie w trasie ew. będzie się ładować.