Jakiś czas temu opublikowałem wpis o dwóch adapterach mSATA do SATA. Były to całkiem udane produkty, patrząc z perspektywy ich ceny. Teraz jeszcze raz skupimy się na tym, nieco zapomnianym już złączu, lecz jego adapter będzie tym razem pod port USB.
kilka słów o adapterze mSATA do USB
Teraz, jak i w poprzednim wpisie, mamy styczność z produktem bez konkretnej marki. Ot jakaś firma X stworzyła całkiem udany adapter mSATA do USB, nie chcąc się chwalić kim jest. A szkoda.
Sprzęt dotarł do mnie w woreczki antyelektrostatycznym i, poza nim, próżno szukać czegokolwiek. W moim przypadku nawet naklejki na opakowaniu nie było, a o instrukcji można tylko pomarzyć. Podejrzewam że „ten typ, tak ma”.
Dysk wkładamy do slotu i przymocowujemy do adaptera na 2 śruby będące już w zestawie.
Dysk w adapterze mieści się idealnie. Wymiary płyty, bez złącza USB, to 5,5 cm x ~3,2 cm.
Urządzenie jest wyposażone w „niebieski wtyk”, który ma nam obiecać wydajność USB 3.0, czyli szybkie kopiowanie. Ile w tym prawdy, zobaczymy to w praktyce.
Adapter jest lekki i bez problemu trzyma się w porcie USB komputera stacjonarnego.
Jego praca jest sygnalizowana za pomocą diody znajdującej się na płytce. To plus, poprzednie modele tego nie miały. Warto jednak zauważyć że były one dedykowane pod złącze SATA i teoretycznie powinny być w odbudowie, stąd nie dziwi decyzja o braku diody.
Oprogramowanie do dysku podpiętego w adapter
Jako że mam dysk marki Samsung, mogę użyć dedykowanego oprogramowania dla systemów Windows i dowiedzieć się o nim co nieco.
A to wszystko dzięki programowi Samsun Magican. Poda nam on wiele informacji o dysku znajdującym się w komputerze…
…ale pod warunkiem bezpośredniego wpięcia w płytę główną. Przy USB większość opcji jest niedostępna
Część z tych opcji nie jest co prawda dedykowana do tego modelu, ale jakoś tak mało opcji do wyboru 🙁 No cóż, uroki USB.
Wystarczy teorii, czas na praktykę.
Testy wydajności adaptera mSATA do USB
Dla przypomnienia, tak prezentuje się wydajność dysku na standardowych ustawieniach po podpięciu do płyty główne.
Na pierwszy rzut sprawdźmy CrystalDiskMark-a i to jak ma się uzyskany wynik do testu znalezionego w sieci
Zerknijmy jeszcze na dwa pozostałe testy.
Podsumowanie – czy warto kupić adapter mSATA do USB?
Jeden program co prawda odmówił posłuszeństwa, ale dysk na adapterze działa i ma się dobrze. Przyznaję Wam otwarcie że nie wnikałem czemu akurat ten program nie współpracował z tym adapterem. Jeżeli kopiowania odbywają się normalnie, w obie strony, to doszukiwanie się czemu nie działa jeden benchmark, jest trochę jak szukanie igły w stogu siana. A i nawet jak bym ją znalazł, to zysku niemal nic, poza ewentualną satysfakcją.
Zdaje sobie sprawę że jest to nisza, adapter + standard złącza, i w zasadzie nie ma popytu na to, ale jak ktoś dłubie przy komputerach, jak ja, myślę że warto mieć takie urządzenie. Jest to lepsze rozwiązanie niż adaptery które miałem pod SATA (bardziej uniwersalne). Zaletą uniwersalności odbywa się kosztem transferu, ale starty są tak małe, że prywatnie bym je zignorował.
Co przemawia za tą sztuką?
- Szybkość podłączenia – Plug and Play. Podłączenie i przekopiowanie plików odbywa się na włączonej maszynie. Nie ma wymaganych restartów komputera jak przy złączu SATA (pomijam tutaj opcję Hot Swap)
- Starty szybkości są marginalne w stosunku do uniwersalności rozwiązania
- Jeżeli macie jakiś dysk mSATA na zbyciu, z tym adapterem zyskacie bardzo szybki pendrive, niestety nie najmniejszych gabarytów ALE jest on 3 do 4 razy tańszym rozwiązaniem niż zakup nowej pamięci (pod warunkiem posiadania już dysku)
Aby nie było nie jasności. Nie wieszam psów na poprzednich modelach (pod SATA). Je również mogę Wam polecić, ale kierowałbym je do osobów które mają komputery stacjonarne i chcą wykorzystać dysk ze złączem mSATA do przechowywania danych w takich właśnie maszynach.
Jeżeli przez Wasze ręce przechodzą dyski klientów, znajomych czy rodziny, gdzie głównie chodzi o przekopiowanie jakiś danych, polecam kierować się w wersję ze złączem USB.
PS.
I uważajcie na palce przy dłuższym kopiowaniu 😉